Ze względu na kryzys rząd powinien wynegocjować z Komisją Europejską przedłużenie obowiązywania specustawy - w liście
otwartym do premiera zaapelowały o to wczoraj stoczniowe związki zawodowe. Obawiają się one, że z powodu zbyt małego zaangażowania obecnych właścicieli i braku inwestorów, dni zakładu są policzone.
Wczoraj na wspólnej konferencji prasowej w siedzibie zarządu Stoczni Szczecińskiej Nowej zebrali się szefowie wszystkich działających w zakładzie związków zawodowych. Stwierdzili, że dotychczasowe
działania rządu, Agencji Rozwoju Przemysłu, zarządcy kompensacji i władz lokalnych, nie stwarzają perspektyw na uratowanie zakładu.
- Wszystkie nasze obawy sprawdzają się i dziś jesteśmy bardzo
zatroskani o to, co się ze stocznią stanie - mówił Krzysztof Fidura, przewodniczący zakładowej "S" - Decyzje podejmowane przez KE i negocjacje ustawy stoczniowej nastąpiły w innej sytuacji
ekonomicznej. Dzisiaj kryzys uniemożliwia nam ratowanie stoczni i realizację tej ustawy.
- W tym czasie, który daje nam specustawa, nie ma szans, żeby stocznię sprzedać inwestorowi i uratować miejsca
pracy - uważa Jacek Kantor, przewodniczący S80 w SSN.
Z tego powodu w odczytanym wczoraj liście otwartym do premiera Tuska związki domagają się przedłużenia określonego na koniec maja terminu
transformacji stoczni i rozpoczęcia w tej sprawie rozmów z KE. Powołują się tu na ostatnie interwencje rządu francuskiego i niemieckiego, które mają służyć ratowaniu miejsc pracy m.in. w przemyśle
stoczniowym.
Zdaniem Macieja Wewióra, rzecznika Ministerstwa Skarbu Państwa, te obawy są wyolbrzymione. - Trudno wyobrazić sobie, żeby pani komisarz Neelie Kroes wróciła do rozmów w tej sprawie. KE
podjęła już decyzję i my na jej podstawie przygotowaliśmy ustawę, dzięki której udało się znaleźć pieniądze na wypłaty i kontynuowanie produkcji. Wydłużanie tego terminu mogłoby tylko stoczni zaszkodzić.
Specustawa jest realizowana w terminie i trwa proces poszukiwania inwestorów - uspokaja rzecznik.
Szansą na podtrzymanie produkcji i utrzymanie większości miejsc pracy w okresie przejściowym zdaniem
związkowców miałoby być dokończenie dodatkowych dwóch statków. Bogusław Adamski, wiceprezes SSN, przyznał, że technologicznie stocznia nie będzie ich jednak w stanie skończyć do końca maja.
-
Wymagałoby to podjęcia decyzji o ich budowaniu po zakończeniu postępowania kompensacyjnego, względnie o jego wydłużeniu. Praca kadłubowni przy tych statkach pozwoliłaby zachować w ruchu majątek stoczni,
jego wartość nie obniżałaby się i byłaby lepszym kąskiem dla ewentualnych inwestorów - ocenia prezes.
Postulaty związkowców dotyczące przedłużenia obowiązywania specustawy do końca roku i
dokończenia budowy dwóch statków na zorganizowanym wczoraj spotkaniu z mediami poparł senator PO Krzysztof Zaremba. Wysłał on w tej sprawie list do ministra Michała Boniego. W drugim piśmie, skierowanym
do wicepremiera Waldemara Pawlaka, zaapelował o objęcie stoczni programem energetycznym. Byłoby to możliwe, gdyby stała się ona producentem gazowców dla przyszłego gazoportu w Świnoujściu.
Zaremba
poinformował też, że Szczecińska Energetyka Cieplna ma ponownie odciąć stoczni dostawy ciepła od 1 marca, jeżeli nie ureguluje ona wszystkich zaległości. Inaczej widzi to SEC. - Do końca miesiąca
oczekujemy na zapłatę za luty. Brak tej płatności spowoduje, że stocznia znowu może być pozbawiona ciepła. Na podstawie zawartego wcześniej porozumienia, zaległości za listopad i grudzień mają być
spłacone w ramach postępowania kompensacyjnego - wyjaśnia Renata Olejnik, dyrektor marketingu SEC.