Pomimo narastającego kryzysu, rynek żeglugowy odbił się od dna. Indeks przewozów masowych jest dziś dwa razy wyżej, niż
jeszcze przed miesiącem. Pomimo tego dla PŻM obecny rok zapowiada się na wyjątkowo ciężki.
Baltic Dry Index, który odzwierciedla ceny za morskie przewozy masowe, na przełomie roku znalazł się na
rekordowo niskim poziomie ok. 800 punktów. Dziś BDI przekroczył pułap 1600 pkt. Oczywiście bardzo daleko mu jeszcze do rekordowych notowań z maja zeszłego roku, gdy indeks ten wynosił przeszło 11 tys.
pkt.
Krzysztof Gogol, doradca dyrektora Polskiej Żeglugi Morskiej, ocenia, że można już mówić o odbiciu od dna. - Stawki frachtowe znalazły się na nim w listopadzie zeszłego roku i na tak niskim
poziomie utrzymywały się do stycznia. Teraz mamy odreagowanie na rynku. W ostatnich dniach BDI idzie mocno w górę, po 140-150 jednostek dziennie. Tych zmian nie widać jeszcze na rynku, gdyż ceny są nadal
niskie, ale prawdopodobnie będą rosły. Pomimo tego sytuacja na rynku nadal jest zła i ten rok będzie dla PŻM bardzo ciężki - ocenia przedstawiciel armatora.
Pozytywnym sygnałem dla żeglugi masowej jest
fakt, że po okresie zastoju znowu ożywiły się przewozy podstawowego towaru - rudy żelaza. Stało się to głównie za sprawą jej największego odbiorcy - chińskiej gospodarki, która w ostatnich miesiącach
korzystała prawie wyłącznie z wcześniej zgromadzonych zapasów. Na wiosnę powinny też ruszyć przewozy zboża z półkuli południowej. Zmniejsza się też problem zbyt dużej liczby statków handlowych. Te które
mają do 25 lat, często są stawiane na kotwicowiskach, gdzie czekają na poprawę koniunktury. Remonty starszych jednostek w obecnej sytuacji okazują się nieopłacalne i dlatego armatorzy masowo przeznaczają
je na złom.
Podobnie postępuje PŻM. Jej Rada Pracownicza zgodziła się ostatnio na przeznaczenie do złomowania dwóch statków: "Jamno" (przed przeflagowaniem "Kopalnia Gottfald") i "Gardno"
(wcześniej "Kopalnia Siersza"). Zostały one wybudowane w 1980 r. przez angielskie stocznie w ramach tzw. kontraktu stulecia i potocznie są nazywane "dużymi anglikami".
- Te statki już wcześniej
były w planach przeznaczone do złomowania, ponieważ ich wiek to jest już 29 lat. W tym roku kończą im się dokumenty klasyfikacyjne i musiałyby przejść remont dokowy. Później eksploatacja tych statków
byłaby dosyć krótka, więc koszty ich remontów by się nie zwróciły - tłumaczy Gogol.
W styczniu PŻM sprzedało na złom statek "Walka Młodych". Dyrekcja armatora planuje jeszcze zezłomować w 2009 r.
kolejny z serii dużych anglików - "Talty". Nie będzie to jednak oznaczało zmniejszenia floty PŻM, gdyż do eksploatacji ma w tym roku wejść aż 9 nowych jednostek zamówionych przez armatora w chińskich
stoczniach.