KIJÓW. Wznowienie przesyłu gazu wczoraj rano przez Rosję trwało zaledwie kilka godzin. Ukraina odmówiła
tranzytu paliwa, tłumacząc, że warunki jego przesyłu są nie do zaakceptowania. Premier Donald Tusk zapowiedział rozbudowę magazynów gazu.
Zgodnie z zapowiedziami, rosyjski Gazprom wczoraj ok. godz.
8 czasu polskiego (godz. 10 czasu moskiewskiego) polecił wznowienie dostaw. Pierwsze partie paliwa popłynęły przez stację pomiarową Sudża w obwodzie kurskim, w południowo-zachodniej Rosji, w kierunku
stacji Orłowka na południu Ukrainy.
Jednak po kilku godzinach od odkręcenia kurków rosyjski końcem oświadczył, że Ukraina zablokowała przesył gazu do krajów Europy.
Tusk w reakcji na konflikt
gazowy rosyjsko-ukraiński, w efekcie którego Polska otrzymuje mniej zakontraktowanego gazu, poinformował, że rząd planuje rozbudowę i budowę magazynów gazu ziemnego. Chce, by ich pojemność wzrosła do 2,36
mld metrów sześciennych w pierwszym etapie, a ostatecznie do blisko 4 mld m sześć.
Premier zapowiedział także, że będą finalizowane umowy dotyczące gazu z partnerami arabskimi. Podkreślił, że rząd chce
ponadto radykalnie przyspieszyć proces inwestycyjny przy gazoporcie w Świnoujściu.
Szef koncernu Aleksiej Miller wyjaśnił wczoraj po południu, że Gazprom tłoczy gaz w kierunku Bałkanów i Słowacji,
jednak Ukraina go nie przepuszcza. Rosyjski koncern zażądał, by Ukraina dostarczyła gaz do Europy natychmiast, a nie po 36 godzinach, jak wcześniej mówili ukraińscy specjaliści.
Ukraiński Naftohaz
przyznał, że nie odbiera gazu, gdyż warunki przesyłu rosyjskiego surowca są nie do zaakceptowania. Naftohaz domagał się od Gazpromu napełnienia gazem wszystkich rurociągów tranzytowych a nie - jak
obecnie - tylko jednego, który prowadzi przez Ukrainę do państw bałkańskich.
Po południu Juszczenko poinformował, że Kijów chce podpisać z Moskwą protokół techniczny, który dokładnie określi ilości
gazu przesyłanego przez Rosję do odbiorców europejskich, jego jakość oraz wskaże ciśnienie paliwa wchodzącego i opuszczającego ukraiński system gazowniczy.