MOSKWA. Ukraina podpisała w nocy z soboty na niedzielę protokół o komisji monitorującej tranzyt rosyjskiego gazu do
państw europejskich. Wcześniej dokument podpisali w Moskwie przedstawiciele Rosji i Unii Europejskiej. Trwa oczekiwanie na wznowienie dostaw błękitnego paliwa.
ZGADZAJĄC się na kontrolowanie ilości
gazu przesyłanego z Rosji przez Ukrainą do innych krajów Europy, Kijów uczynił krok wymagany przez Moskwę do wznowienia tranzytu surowca. Został on wstrzymany 7 stycznia.
Jednak według rosyjskich
mediów do protokołu wniesiono w Kijowie nieuzgodnione z Moskwą zmiany. Przewidują one m.in., że dokument będzie obowiązywać tylko przez miesiąc.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił wczoraj
po południu nowe warunki wznowienia dostaw gazu przez Ukrainę. Są to: "podpisany przez wszystkie strony dokument" i "realna obecność obserwatorów w miejscach, w których prowadzona będzie kontrola -
na ukraińskich granicach i w podziemnych magazynach gazu".
Eksperci twierdzą jednak, że od momentu wznowienia przesyłu gazu do chwili, gdy zacznie on docierać do europejskich odbiorców, mogą upłynąć
nawet trzy doby.
Czechy przewodniczą w tym półroczu UE, a Topolanek w celu zażegnania kryzysu udał się najpierw do Kijowa, potem do Moskwy, gdzie rozmawiał z premierem Władimirem Putinem, a następnie
ponownie do ukraińskiej stolicy.
Komisja Europejska potwierdziła wczoraj, że porozumienie zostało przekazane wszystkim stronom, toteż nie ma "żadnego powodu", by opóźniało się wznowienie
dostaw.
W sobotę wieczorem prezes Gaz-promu Aleksiej Miller mówił, że początkowo przez Ukrainę do UE tłoczone będą minimalne ilości gazu, by przekonać się, czy paliwo nie ginie na ukraińskim
terytorium. Później szybko zwiększymy dostawy - zapewniał.
Według Millera, pierwsze partie gazu będą przeznaczone dla odbiorców na Bałkanach.
Podpisanie protokołu nie zażegnało całkowicie gazowego
sporu między Rosją a Ukrainą.
Jeszcze w sobotę wicepremier Ukrainy Ołeksandr Turczynow powtórzył, że za podwyżką cen rosyjskiego gazu dla Ukrainy powinna iść proporcjonalna podwyżka stawek za jego
tranzyt przez Ukrainę.
W sobotę poinformowano też o pierwszej konsekwencji prawnej rosyjsko-ukraińskiego kryzysu gazowego. Skargę na Naftohaz złożyła w piątek węgierska spółka gazowa EMFESZ,
która odwołała się do artykułu 22. Europejskiej Karty Energetycznej.