KONFLIKT gazowy się zaostrzył. Od wczorajszego poranka rosyjski gaz nie płynie z Ukrainy do Europy. Odczuło to wiele
krajów, również Polska. Nasze władze zapewniają, że na razie nie ma powodu do obaw i gazu nie zabraknie. Ograniczenia w dostawach dotknęły jedynie dwóch największych odbiorców przemysłowych.
Przypomnijmy, że rosyjsko-ukraiński spór o cenę gazu doprowadził do wstrzymania przez Gazprom od 1 stycznia br. jego dostaw na Ukrainę. Przez ten kraj płynął on również do innych państw. Do wczoraj.
Moskwa i Kijów oskarżają się nawzajem o zamknięcie ostatniego, czwartego rurociągu służącego do tranzytu gazu.
Spadek ilości gazu przesyłanego do krajów europejskich odczuła m.in. Polska, która dwie
trzecie tego surowca importuje - przede wszystkim z Rosji. Wczoraj o g. 9 wstrzymano dostawy przez punkt zdawczo-odbiorczy w Drozdowiczach na granicy z Ukrainą. Płyną za to zwiększone ilości gazu ziemnego
przez punkt w miejscowości Wysokoje na granicy polsko-białoruskiej. Obecnie otrzymujemy z kierunku wschodniego 84 proc. planowanych dostaw. W celu wyrównania bilansu sięgnięto po zapasy z magazynów.
Powinno ich wystarczyć na 2-3 tygodnie.
Wczoraj weszło w życie, przyjęte we wtorek przez Radę Ministrów, rozporządzenie przygotowane przez ministra gospodarki, dające możliwość wprowadzenia
czasowych ograniczeń w poborze gazu ziemnego dla niektórych dużych odbiorców przemysłowych. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zastosowało je wobec dwóch firm: Zakładów Chemicznych "Puławy" i PKN
Orlen. Ograniczenia mają potrwać do końca stycznia br.
- Na ten moment nie planujemy ograniczeń dostaw gazu dla kolejnych przedsiębiorstw - powiedziała Joanna Zakrzewska, rzeczniczka PGNiG.
Pozostali najwięksi odbiorcy gazu w Polsce to: Zakłady Chemiczne "Police" (zużywają go ok. 500 mln m sześc. rocznie), Zakłady Azotowe Kędzierzyn oraz Anwil. Rafał Kuźmiczonek z Biura Prasowego
polickich zakładów potwierdził, że dostawy gazu odbywają się bez ograniczeń i zakłóceń. Jeszcze w grudniu podjęto decyzję o zmniejszeniu ich o połowę. Wynikało to z dostosowania produkcji zakładów do
potrzeb rynku.
Inni odbiorcy, w tym indywidualni, nie muszą się obawiać, że zostaną pozbawieni gazu. To wchodzi w grę jedynie wtedy, gdyby kryzys ciągnął się miesiącami. Wcześniej ograniczenia
odczułby przemysł.
- Obecnie nic złego się nie dzieje, ciśnienie i inne wskaźniki przesyłanego gazu są prawidłowe - powiedział nam Janusz Głuchowski, zastępca dyrektora ds. technicznych Zakładu
Dystrybucji Gazu Szczecin - oddziału Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa.