DRAMATYCZNA sytuacja Stoczni Szczecińskiej i trudny rok bałtyckich rybaków. Chociaż końcówka roku upłynęła pod
znakiem światowego kryzysu, zachodniopomorscy armatorzy, portowcy i pozostałe stocznie oceniają go jako udany. Niestety perspektywy na 2009 r. nie są za dobre. Rok 2009 zapowiada się jako trudny nie tylko
dla portowców.
ROK 2008 w gospodarce morskiej został zdominowany przez dramatyczne wydarzenia związane ze Stocznią Szczecińską Nową. Po przedłużających się negocjacjach, w maju z chęci zakupu
zakładu zrezygnowała spółka Amber, która miała wyłączność na negocjacje w tej sprawie. Zaraz potem Komisja Europejska straciła cierpliwość i zagroziła wydaniem decyzji o zwrocie udzielonej SSN pomocy
publicznej, co w praktyce oznaczałoby jej upadłość. Ministerstwo Skarbu Państwa zaczęło gorączkowo poszukiwać nowego stoczniowego inwestora, którym okazał się Mostostal Chojnice. Przygotowany przez niego
program restrukturyzacyjny we wrześniu został jednak odrzucony przez KE, która uznała, że jego realizacja nie zapewni zakładowi rentowności. Po rozmowach z rządem komisja wyznaczyła nowe warunki - uznała
pomoc dla stoczni za nielegalną, ale do czerwca 2009 r. dała czas na sprzedaż jej majątku w otwartym przetargu inwestorom, którzy uwolnieni od starych zobowiązań mają mieć możliwość uruchomienia rentownej
produkcji. Zapewnić to ma wynegocjowana ze związkami zawodowymi stoczniowa specustawa, która zaczęła obowiązywać od początku tego roku. Nikt nie jest jednak dziś w stanie przewidzieć, czy rzeczywiście
znajdzie się inwestor, który kupi stocznię, będzie w niej kontynuował produkcję okrętową i zatrudni przynajmniej część załogi. Pewne pozo-staje jedynie to, że odchodzący z pracy stoczniowcy na podstawie
specustawy otrzymają (zależnie od stażu) od 20 do 60 tyś. zł odszkodowań.
Zdecydowanie lepiej w zeszłym roku wiodło się Szczecińskiej Stoczni Remontowej Gryfii. Wyremontowała ona rekordową liczbę
ponad 230 statków, wśród których sporo było zaawansowanych technologicznie jednostek. Pozwoliło jej to osiągnąć także rekordowo wysoką kwotę sprzedaży, która podobnie jak liczba statków, będzie o ok. 30
proc. większa niż w 2007 r.
Rozhuśtana żegluga
Do udanych 2008 r. może też zaliczyć Polska Żegluga Morska, chociaż w jej przypadku nie brakowało dramatycznych zwrotów. Do lata
szczecińskiemu armatorowi wiodło się bardzo dobrze, przede wszystkim za sprawą wyjątkowo wysokich cen na światowym rynku przewozów morskich. Wraz z postępami światowego kryzysu finansowego w ostatnich
miesiącach roku nastąpiło tu jednak gwałtowne obniżenie się stawek. Obrazujący je Baltic Dry lndex z ponad 11 000 pkt. w maju spadł do poziomu poniżej 1000 pkt. Na rynku zaczęło brakować towarów do
przewożenia. Dzięki zawartym wcześniej kontraktom przewozowym i flocie złożonej głównie ze średniej wielkości statków, które wciąż jeszcze znajdują ładunki, dla PŻM cały 2008 r. był jednak korzystny. W
rozpoczynającym się roku armatorowi będzie znacznie trudniej. Zapowiada on jednak, że nie zamierza się wycofywać ze swojego programu odnowy floty, w ramach którego sukcesywnie odbiera nowe masowce w
chińskich stoczniach.
- Nie przewidujemy żadnych zawirowań w tym zakresie. Jesteśmy przygotowani na kryzys i przez lata hossy środki na inwestycje byty zabezpieczane - zapewnia Andrzej Cieśliński,
dyrektor finansowy PŻM.
W zeszłym roku rozegrała się także prawdziwa batalia wokół komercjalizacji PŻM, która miała zapewnić resortowi skarbu wpływ na obsadę kierowniczych stanowisk w firmie. Po
protestach załogi, dyrekcji i opozycji, rządząca koalicja wycofała się z tego pomysłu. Wprowadzone już przez Sejm zmiany w ustawie o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych zlikwidował
Senat.
Dla Unity Linę, promowej spółki PŻM, najważniejszym wydarzeniem roku był zakup i wprowadzenie do eksploatacji promu "Skania", który wraz z "Polonią" obsługuje połączenie Świnoujście
-Ystad. Dzięki temu armator od września ub.r. może oferować w ciągu doby po dwa równoległe rejsy. promowe z obu portów.
Uderzyło to jednak w drugiego polskiego promowego armatora - Polską Żeglugę
Bałtycką. Wcześniej nie udało jej się porozumieć z PŻM w sprawie współpracy przy obsłudze tej linii. W odpowiedzi zdecydowała się więc wyczarterować duńskiemu armatorowi DFDS swój pływający na niej prom
"Wawel". Resort skarbu zapowiada, że w tym roku PŻB zostanie sprywatyzowana. Wśród najpoważniejszych do tego kandydatów nieoficjalnie wymienia się właśnie DFDS.
Rybacka ruletka
Poprzedni rok był udany dla prawie wszystkich portowych spółek przeładunkowych. Za korzystny uznaje go też Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście.
- Zakończono realizację dwóch największych
inwestycji ostatnich lat: budowę infrastruktury portowej dla bazy kontenerowej na Ostrowie Grabowskim oraz przygotowanie infrastruktury dla Zachodniopomorskiego Centrum Logistycznego. Całkowity koszt obu
inwestycji wyniósł prawie 140 mln zł, przy czym znaczna część tej kwoty pochodziła z funduszy UE oraz z kredytu Banku Światowego. Bardzo wzmacnia to naszą pozycję na konkurencyjnym rynku usług portowych -
twierdzi Jarosław Siergiej, nowy prezes ZMPSŚ.
Zarówno przeładowcy, jak i portowy zarząd przygotowują się jednak na spodziewany znaczący spadek obrotów w tym roku. Spółki starają się pozyskiwać
dodatkowe ładunki i ograniczać koszty, żeby przetrwać czas spowolnienia w gospodarce.
Sporo problemów w 2008 r. mieli też bałtyccy rybacy. Od 22 maja 2008 r. Ministerstwo Rolnictwa wprowadziło
całkowity zakaz połowu dorszy z powodu znacznego wykorzystania większości przyznanego Polsce limitu połowów tej ryby. Pierwotnie miał on obowiązywać do końca września. Okazało się jednak, że limit został
całkowicie wyczerpany i resort przedłużył zakaz do końca roku. Do lata sytuację rybaków pogarszały też wysokie ceny paliw. Po ulicznych blokadach otrzymali oni rekompensaty za 60 dni postoju w porcie.
Zależnie od długości jednostki wynoszą one od 56 800 zł do 77 100 zł. W tym roku mają być też wypłacone dodatkowe odszkodowania dla tych, którzy stracili na zakazie połowów dorszy.
Z rybakami wiąże się
też najbardziej niezwykłe wydarzenie zeszłego roku. Pod koniec grudnia w Gdyni odbyło się losowanie rybackich kutrów, które w ramach nowego systemu w tym roku mogą łowić dorsze. Stanowią one 1/3
wszystkich armatorów jednostek powyżej 8 metrów długości. Pozostałe 2/3 floty może łapać inne gatunki ryb, a za zakaz połowów dorsza otrzyma rekompensaty - połowę wartości limitu połowów dorsza.