Niezbędne do funkcjonowania Stoczni Szczecińskiej gazy technologiczne w piątek znowu mają zacząć docierać do zakładu.
Wczoraj sytuacja wyglądała jednak dramatycznie.
Wojewoda zachodniopomorski ostrzegł dostawcę, że jego postępowanie może wywołać masowe protesty na ulicach Szczecina.
Dostarczania acetylenu,
tlenu i dwutlenku węgla do Stoczni Szczecińskiej Nowej w środę zaprzestała firma Linde Gaz Polska, która należy do największego na świecie koncernu zajmującego się produkcją i dystrybucją gazu w 70
krajach. Z obawy o niewypłacalność stoczni domagała się ona od SSN zabezpieczeń majątkowych na dostawy, gdyż te, które miała dotychczas, wygasły po rozwiązaniu kontraktu na budowę statków z jednym z
armatorów.
Na temat przywrócenia dostaw trwały wczoraj rozmowy ze szczecińskim oddziałem Linde. Z jej szefostwem w Warszawie spotkał się też Artur Trzeciakowski, prezes SSN. Wieczorem okazało się, że
negocjacje zakończyły się sukcesem.
- Zostały ustalone warunki porozumienia pozwalające Linde Gaz Polska na rozpoczęcie dostaw w dniu jutrzejszym - radiu RMF FM powiedział radca prawny spółki Linde Gaz
Polska Bartłomiej Twardowski. Informację o wznowieniu dostaw potwierdził też prezes SSN.
Wcześniej o sporych szansach na osiągnięcie porozumienia mówił nam Bogusław Adamski, wiceprezes i dyrektora
produkcji SSN. - Nie spodziewaliśmy się, że we wtorek prześlemy im pieniądze, a w środę oni zerwą umowę. Dostrzegamy potrzebę zabezpieczeń, ale to powinno się odbywać na zasadzie wzajemnych ustępstw.
Wpłynęło już do nas kilkanaście ofert od innych dostawców gazu i także bierzemy je pod uwagę. Gdyby Linde wypowiedział nam umowę miesiąc wcześniej, mielibyśmy czas, żeby się zabezpieczyć. Teraz postawili
nas pod ścianą - zarzucał prezes.
W efekcie braku gazu pracę przerwało sporo ponad 400 osób posługujących się palnikami tlenowo-acetylenowymi i spawacze używający tzw. półautomatów w osłonie CO2.
Dyrekcja zakładu zapewniała jednak, że na pozostałych stanowiskach praca trwała nadal.
Odcięcie dostaw wywołało poruszenie wśród załogi, która zaczęła obawiać się całkowitego zatrzymania produkcji.
- Gaz jest potrzebny do cięcia blach i profili okrętowych. W dalszej kolejności kłopoty przeniosą się też na monterów, spawaczy itd. - wyliczał Roman Pniewski, szef S 80 SSN.
Wczoraj o
przeanalizowanie jeszcze raz swojej decyzji do Linde Gaz Polska zaapelował wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz. "Swoim posunięciem blokują państwo produkcję w największym w Zachodniopomorskiem
zakładzie, który znajduje się na etapie najważniejszych w swojej historii przekształceń. Obawiam się, że wstrzymanie produkcji w takiej chwili, w atmosferze nerwowości panującej w stoczni wśród kadry
pracowniczej, może zakończyć się masowymi protestami na ulicach Szczecina" - ostrzegł wojewoda.
W sprawie gazu interweniował też senator Krzysztof Zaremba. - Jest podpisana umowa i ich obowiązkiem
jest dostarczać ten gaz. To skandaliczna postawa. Chcę wierzyć, że u podłoża tej decyzji leżały tylko sprawy biznesowe.