Rozmowa z kpt. ż.w. Januszem Markiewiczem, dyrektorem ds. inspekcji morskiej Urzędu Morskiego w Szczecinie
- Ostatnio dużo się mówi o nasileniu się zagrożeń na morzu i w portach związanych z terroryzmem i piractwem. Czy powinniśmy się ich obawiać także w naszym rejonie?
- Na szczęście lokalnie te
zagrożenia nie są zbyt duże, gdyż leżymy w bezpiecznej strefie geopolitycznej. Musimy być jednak na nie przygotowani. Urząd Morski w ciągu roku przeprowadza tu wiele ćwiczeń z armatorami. Ostatnio
ćwiczenia antyterrorystyczne odbyły się np. na promie "Galileusz". Jest to okazja do sprawdzenia procedur, które obowiązują na statku. Bardzo ważna jest koordynacja wszystkich służb odpowiedzialnych
za bezpieczeństwo. Dzięki takiemu treningowi w momencie prawdziwego zagrożenia wszystko będzie można robić sprawniej i szybciej.
- Nowa ustawa o ochronie żeglugi i portów morskich mówi, że za
bezpieczeństwo portu odpowiada dyrektor urzędu morskiego. Co w praktyce będzie oznaczać ten zapis?
- Dyrektor urzędu morskiego odpowiada za bezpieczeństwo portu jako administrator tego obszaru.
Kompetencyjnie nie podlegają mu jednak inne służby. Podpisujemy tu wewnętrzne listy intencyjne o współpracy z innymi instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo, np. strażą graniczną czy policją.
Musimy pamiętać, że mamy do zabezpieczenia na naszym obszarze porty w Szczecinie i Świnoujściu i cały tor wodny, czyli 60 kilometrów drogi wodnej. Niezbędne są tu jeszcze rozwiązania prawne, które jasno
określą, kto przejmie nadzór nad całością działań podejmowanych w sytuacjach zagrożenia.
- Jako duże wyzwanie dla bezpieczeństwa specjaliści określają gazoport, który w 2012 r. ma powstać w
Świnoujściu. Czy sądzi pan, że można go będzie skutecznie zabezpieczyć?
- Myślę, że nie będzie z tym żadnych problemów. Takie gazoporty istnieją na całym świecie, więc mamy gotowe wzorce, które
wystarczy przenieść na nasz grunt. Przygotowujemy się do tego i pewne aspekty bezpieczeństwa określamy już na etapie projektowania i budowy tego obiektu. Myślę, że wszystkie służby będą dobrze
przygotowane do jego ochrony.
- Morskie ataki terrorystyczne czy pirackie mają miejsce daleko od granic naszego kraju. Czy pomimo to powinniśmy angażować się w ich zwalczanie?
- Nie
możemy patrzeć na nie obojętnie, gdyż jesteśmy aktywnymi uczestnikami życia gospodarki morskiej na świecie. Nasza flota i nasi marynarze są obecni na wszystkich morzach świata. Dzięki temu, że u
nas jest bezpiecznie, mamy więcej czasu i możliwości zwalczania tych zjawisk na świecie. W konferencjach !MO (Międzynarodowej Organizacji Morskiej) na ten temat udział bierze ponad 100 państw, i to nie
tylko tych, które znajdują się w zagrożonych rejonach. Bardzo ważny jest przepływ informacji. Piraci, który biorą udział np. w napadach u wybrzeża Somalii, będą się przemieszczać po świecie. Jeżeli
będziemy w stanie zidentyfikować takiego człowieka, być może za jakiś czas złapiemy go w kraju. Nie możemy powiedzieć, że terroryzm i piractwo nas nie dotyczą, gdyż dotykają one wszystkich użytkowników
morza. Procedur, które powstają przy okazji zwalczania tych zjawisk za granicą, używamy do zapewnienia bezpieczeństwa u nas w kraju.
- Przez 20 lat pływał pan jako kapitan na tankowcach m.in. w
rejonie Afryki. Czy kiedyś osobiście spotkał się pan z takim zagrożeniem?
- Na szczęście nie miałem takich przygód. Kiedyś słyszałem tylko przez radio, że płynący w pobliżu statek miał tego typu
problemy. Jak już dojdzie do ataku pirackiego, to naprawdę jest niewiele szans na jego odparcie. Piraci są tak dobrze wyposażeni, że podejmowanie walki nie ma sensu. Życie ludzkie jest wtedy
najważniejsze.
- Jest pan także szefem Związku Zawodowego Kapitanów i Oficerów, który 6 grudnia zorganizował w Szczecinie "Mikołajki morskie". Czemu ma służyć ta inicjatywa?
-
Powołaliśmy Kapitułę Złotego Kompasu, w skład której poza naszym związkiem wchodzi też Klub Kapitanów Żeglugi Wielkiej i Stowarzyszenie Starszych Mechaników Morskich. W gospodarce morskiej jest wiele
spotkań, ale mają one głównie charakter biznesowy. Brakuje spotkań poświęconych ludziom morza wykonującym swoją pracę z pasją, którzy do tego są jeszcze aktywni społecznie, poświęcają swój czas wychowaniu
młodzieży, kulturze i tradycjom morskim. Dlatego postanowiliśmy uhonorować ich nagrodą Złotego Kompasu, wręczaną na "Mikołajkach morskich", które mają charakter bankietu z udziałem ludzi gospodarki
morskiej oraz ich rodzin. Główną nagrodę otrzymał kpt. ż.w. Andrzej Huza, inicjator powstania pomnika "Tym, którzy nie powrócili z morza". Wyróżnienia przypadły kpt. ż.w. Jerzemu Szkudlarkowi, czyli
animatorowi Szkoły pod Żaglami, oraz starszemu mechanikowi Marcelemu Stelmaszczukowi, szefowi Stowarzyszenia Starszych Mechaników Morskich, który całe swoje życie zawodowe poświęcił wychowaniu młodzieży.
Na "Mikołajkach morskich" będziemy się spotykać 6 grudnia także w następnych latach.
- Dziękuję za rozmowę.