Związki zawodowe porozumiały się wczoraj z rządem w sprawie stoczniowej specustawy. Na jej podstawie osoby, które odejdą z
zakładu, otrzymają od 15 do 60 tys. zł odpraw i nie zamknie im to drogi do późniejszego powrotu do stoczni.
Wczoraj późnym wieczorem zakończyła się finałowa runda rozmów rządu ze związkami w sprawie
specustawy, która ma pozwolić na sprzedaż stoczni w Szczecinie i Gdyni nowym inwestorom. Ostatnim punktem spornym były odprawy dla stoczniowców, którzy zdecydują się na dobrowolne odejście z pracy.
Pierwotna propozycja związków zawodowych mówiła tu o kwotach od 25 do nawet 100 tys. zł. Rząd proponował ostatnio, żeby zależnie od stażu pracy, odprawy wynosiły od 15 do 50 tys. zł. Ostatecznie po kilku
godzinach negocjacji obie strony zgodziły się wczoraj na ustalenie górnej stawki odpraw na 60 tys. zł.
Tyle będą mogły otrzymać osoby, które przepracowały w zakładzie co najmniej 25 lat. Zgodnie z
postulatami związkowców, z rekompensat skorzystają też pracownicy spółek zależnych od stoczni oraz bezpośrednio związanych z jej produkcją.
Zdaniem Krzysztofa Fidury, przewodniczącego
"Solidarności" w Stoczni Szczecińskiej Nowej, w trwających prawie dwa tygodnie negocjacjach udało się wypracować dobre porozumienie.
- Najważniejsze, że osoby, które skorzystają z tych odpraw będą
miały możliwość powrotu do pracy w stoczni u nowego pracodawcy. Zapisany w specustawie pakiet osłon jest tu zresztą znacznie szerszy. W szczególny sposób potraktowane zostały osoby w wieku
przedemerytalnym, które poza odprawami będą mogły skorzystać też z wcześniejszych świadczeń, więc nie powinny czuć się w żaden sposób zagrożone - przekonuje związkowiec.
Wczoraj związkowcy podpisali z
rządem wstępne porozumienie w sprawie specustawy. W piątek o wynikach swoich negocjacji poinformują załogę stoczni, a w sobotę pojadą do Warszawy parafować ostateczną umowę w tej sprawie.