- Nie będzie łatwo uruchomić produkcji statków na podzielonym na części i wyprzedawanym majątku zakładu - oceniają
związkowcy ze Stoczni Szczecińskiej Nowej, którzy wczoraj w Warszawie spotkali się z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem i szefem doradców premiera Michałem Bonim.
W Ministerstwie Skarbu Państwa odbyły
się dwa spotkania - najpierw ze związkowcami ze Stoczni Gdynia, a następnie z działaczami związkowymi ze SSN. Podczas tej rozmowy po raz pierwszy poznali oni założenia specustawy, która ma umożliwić
sprzedaż w przetargu podzielonego na części majątku stoczni. Inwestorzy mieliby na nim odtworzyć produkcję bez obciążenia starymi długami zakładu. Związkowcy dowiedzieli się też, jakie są plany dotyczące
finansowania produkcji zakładu do czasu przejęcia go przez nowych właścicieli.
- Zachowana ma być ciągłość produkcji - opowiada Jacek Kantor, szef "S 80" w SSN. - Jej finansowanie będzie
podzielone na dwa etapy. Do końca roku ma się to odbywać tak jak dotychczas, a od 1 stycznia, gdy wejdzie w życie specustawa, będzie to robione na podstawie nowych przepisów. Ma zostać stworzona możliwość
przejęcia majątku wraz z pracownikami oraz wypłat rekompensat dla pracowników, którzy nie znajdą zatrudnienia. Środki z UE będą mogły być przeznaczone tylko dla tych pracowników, którzy uruchomią własną
działalność.
Jego zdaniem, odtworzenie produkcji stoczniowej może okazać się bardzo trudne. - Biorąc pod uwagę te założenia, szansa na to będzie niewielka. Jak się wyprzeda majątek w częściach, to
będzie potem trudno połączyć je w całość. Samo przyjęcie specustawy też nie będzie proste, gdyż jest ona sprzeczna z obecnym Kodeksem Spółek Handlowych i prawem upadłościowym. To nie jest próba ratowania
stoczni, tylko załatwienia problemu - uważa Jacek Kantor.
W przyszłym tygodniu stoczniowi związkowcy odbędą serię spotkań z przedstawicielami MSP, podczas których mają poznać szczegółowe plany
działania rządu wobec stoczni. W przerwie między dzisiejszymi spotkaniami minister Grad powiedział, że wdrożenie specustawy nie będzie możliwe bez porozumienia ze związkami zawodowymi. Na przeprowadzenie
całej operacji rząd otrzymał od Komisji Europejskiej czas do końca maja. Jeśli nie zdąży, stocznie w Szczecinie i Gdyni upadną, gdyż zostaną obciążone koniecznością spłaty pomocy publicznej, którą KE
uznała za nielegalną.