TRUDNA sytuacja panuje w stargardzkiej Odlewni Metali "Polmo". W piątkowe popołudnie w miejscowym Sądzie
Rejonowym przeprowadzono pierwszą licytację gruntów i budynków przedsiębiorstwa, ale nikt nie był zainteresowany ich kupnem.
W zakładzie przy ul. Robotniczej w Stargardzie pracuje blisko 70 osób.
Wszystkie się obawiają, że wkrótce stracą swe posady. Już teraz następują opóźnienia w wypłatach bieżących wynagrodzeń oraz odpraw dla dawnych pracowników, bo w firmie nie ma pieniędzy. "Polmo" ma
również zaległości w płaceniu składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz podatku od nieruchomości.- W naszym zakładzie panuje trudna sytuacja i każdy to rozumie - twierdzi Eugeniusz Mantyk,
przewodniczący "Solidarności 80" w stargardzkim "Polmo". - Ale nie chcemy, aby przestał on istnieć. Wszyscy pójdziemy wtedy na bruk, a z czego będziemy utrzymywać nasze rodziny?
W ub.
piątek przeprowadzono pierwszą licytację gruntów o powierzchni ponad 17,5 tys. metrów kwadratowych wraz z zabudowaniami. Cena wywoławcza wynosiła ponad 2,3 mln zł, ale nikt nie wykazał chęci nabycia
nieruchomości. Przetarg odbędzie się ponownie za miesiąc. Jednakże pracownicy zamierzają w tym tygodniu porozmawiać z zarządem firmy o jej przyszłości. Są gotowi do ustępstw, ale chodzi im przede
wszystkim o pewność w wypłatach wynagrodzeń. Zgodzą się nawet na regulowanie pensji w ratach, aby tylko wydawane były one regularnie.- Nadal stoimy za zarządem, ale nie znaczy to, że między nami jest tak
słodko - dodaje Eugeniusz Mantyk. - Chcielibyśmy uzyskać zapewnienie z ich strony, że będzie praca i płaca. Wynagrodzenia nie muszą być wypłacane punktualnie, ale chcemy, żeby były regulowane chociaż w
ciągu miesiąca.
Stargardzka Odlewnia Metali ma problemy już kolejny raz. W 2005 r. załoga zakładu protestowała przeciwko opóźnieniu w wypłatach wynagrodzeń za pracę oraz nieregulowaniu świadczeń
urlopowych i socjalnych. Po długotrwałych negocjacjach udało się jednak osiągnąć porozumienie. Pracownicy przedsiębiorstwa mają nadzieję, że tym razem będzie podobnie.