Barwny wielonarodowy tłum z 17 krajów Europy. Ponad 1500 marynarzy, rybaków, związkowców na prawie trzy godziny
opanowało wczoraj centrum Brukseli, rejon, w którym mieszczą się najważniejsze instytucje europejskie. Do polityków właśnie zwrócone są ich postulaty.
Brak jednolitej polityki Unii jest jednym z
najważniejszych źródeł problemów, choć nie jedynym. Kolejne to podatki, koszty pracy, konkurencja na rynku przewozów. Najbardziej tracą marynarze, ponieważ na nich oszczędza się w pierwszej kolejności.
- Jesteśmy traktowani bardzo źle, brakuje pieniędzy na życie, na rachunki, nie ma przejrzystej polityki zatrudnienia - mówią Lucia Isauro i Massimo Cabrraro z Włoch.
- Armatorzy wynagradzają
marynarzy według kraju ich zatrudnienia. Na jednym statku wynagrodzenie załogi może się różnić nawet o 300 proc. - wyjaśnia Tymoteusz Listewnik, przewodniczący Organizacji Marynarzy Kontraktowych NSZZ
Solidarność. - Uważamy to za dyskryminację. Część armatorów przeflagowała statki pod obce bandery, a tam można przyjąć wszystkich i płacić według uznania.
W Polsce od wielu lat dyskutujemy na ten temat
podczas posiedzeń zespołu trójstronnego, niestety bez efektów. Bez efektów pozostały również działania Europejskiej Federacji Transportowców, dlatego od 2006 roku organizacja prowadzi akcję protestacyjną
i informacyjną, dzięki której chce zwrócić uwagę na coraz trudniejszą sytuację marynarzy w krajach Unii Europejskiej.
- 16 października z inicjatywy europejskich socjalistów ma odbyć się debata na
temat polityki morskiej Unii. Chcemy nowej wizji, by na morzu pracowali także ludzi, młodzi, aby była to praca atrakcyjna i dobrze płatna - mówią Emanuel Fernandes i Said El Khadrauri, eurosocjaliści. Z
pasją dyskutują z demonstrantami, jednak zapytani o konkretne propozycje, odpowiadają, że konieczna jest debata...
- Unia jest zaskoczona problemem i nie zdaje sobie sprawy z jego skali - stwierdza
Stephen Cotton, sekretarz ITF. - Jednak musi rozwiązać sprawę ochrony miejsc pracy obywateli Unii na statkach pływających pod unijną banderą.
Transport morski jest obecnie jednym z najtańszych i
najbardziej efektywnych sposobów przewozu towarów. 90 proc. ładunków na świecie transportowanych jest właśnie tą drogą. Jednak flota unijna z roku na rok się zmniejsza nie z powodu ograniczenia liczby
statków, ale ich przerejestrowywania pod tzw. tanie bandery z rajów podatkowych, w których administracje morskie nie sprawują rzeczywistej kontroli nad tym, co dzieje się na statkach. Nawet armatorzy
pływający pod banderami unijnymi starają się zatrudniać ludzi spoza Europy, przeważnie z Filipin, Ukrainy, Rosji. Zatrudniają ludzi, którzy są tańsi.
Parlament Europejski pracuje nad dyrektywą o
zgodności z wymaganiami państw bandery. Ten dokument ma podnieść atrakcyjność bander państw członkowskich, stworzyć warunki do poprawy jakościowej floty i zachować konkurencyjność w stosunku do państw
trzecich. Manifestacja w Brukseli miała wzmocnić siłę marynarskiego głosu. Jak mówią, dłużej nie będą zgadzać się na dyskryminację. I tu są wszyscy zgodni; Niemcy, Polacy, Francuzi, Włosi, Duńczycy,
wszyscy przedstawiciele 17 europejskich krajów, którzy przyjechali wczoraj do Brukseli.