Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Nauka dla gospodarki

Namiary na Morze i Handel, 2008-08-06

Z prof. dr. hab. Stanisławem Szwankowskim, dziekanem Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawia Lechosław Stefaniak - Chciałbym rozpocząć naszą rozmowę od nawiązania do kończącej się drugiej kadencji na stanowisku dziekana. Czy opuszcza je pan z satysfakcją, że wcielił w życie wszystkie swoje zamysły i plany? Czy czuje pan zadowolenie np. z dokonanych na wydziale zmian i reform? - Uważam, że wiele rzeczy zmieniło się na lepsze. Nigdy jednak nie ma się poczucia pełnej satysfakcji, bo nie wszystko się udaje. Miałem szersze plany, np. jeżeli chodzi o strukturę studiów, ale nie wszystkie zostały zrealizowane. Udało się, na koniec kadencji, uruchomić drugi kierunek: międzynarodowe stosunki gospodarcze, o który walczyliśmy od lat i już prowadzimy na niego rekrutację. Bardzo liczymy, że będą chętni do studiowania na tym unikatowym kierunku, który prowadzi tylko kilka uniwersytetów w Polsce. Jestem też zadowolony z różnych zmian zmierzających do dostosowania naszych studiów do systemu bolońskiego, czyli studiów 3-stopniowych: licencjat, studia magisterskie i studia doktoranckie. W tej chwili, po II roku studiów, studenci zapisują się na jedną z 10 specjalności na studiach stacjonarnych i jedną z 11 na studiach niestacjonarnych. Mają zatem szeroki wachlarz wyboru. Korzystne zmiany nastąpiły również w standardzie bazy lokalowej. Jesteśmy po remoncie wszystkich dużych auli. Wykonaliśmy poważne prace remontowe w obrębie budynków. Zabrakło natomiast pieniędzy na małą architekturę, czyli uporządkowanie całego kampusu sopockiego, po wybudowaniu centrum konferencyjno-dydaktycznego, którym kieruje Wydział Zarządzania. Generalnie jednak, jestem z tej sfery działalności zadowolony. Dużo wysiłku włożyliśmy w informatyzację studiów i wyposażenie w sprzęt komputerowy. Uruchomiliśmy 2 prestiżowe sale zajęć: dealing room - laboratorium do prowadzania rzeczywistych transakcji bankowych i - w ostatnich tygodniach, we współpracy z Thomson Reuters, duże laboratorium komputerowe do prowadzenia badań związanych z informacjami finansowymi. - Czy Wydział Ekonomiczny, i generalnie cały uniwersytet, przywiązują wagę do tego, by kształcić specjalistów dla szeroko rozumianej gospodarki morskiej? Czy dzisiaj potrzebuje ona ekonomistów różnych specjalności? - Gospodarka morska przeszła bardzo poważny proces restrukturyzacji i transformacji. Jest to typowe dla wielu tradycyjnych przemysłów w naszym regionie. Jeżeli chodzi o przygotowanie kadr, to uważam, że nadal są duże potrzeby w wielu dziedzinach działalności związanej z morzem. Natomiast powiązane z nią specjalności studiów na naszym wydziale są w ostatnich latach trochę gorzej postrzegane przez studentów. Zniknęły wielkie przedsiębiorstwa, jak np. Polskie Linie Oceaniczne (jako właściciel floty), które oferowały dobrą pracę wielu absolwentom, łącznie z wyjazdami zagranicznymi na różne placówki. To się zmieniło. W miejsce dużych powstało wiele mniejszych przedsiębiorstw, ale w sumie te potrzeby nadal występują. Dlatego, staramy się kształcić studentów również jako przyszłe kadry dla gospodarki morskiej. Jednak młodzi ludzie, w tej chwili, chętniej patrzą na nowe specjalności, jak np. przygotowanie w zakresie międzynarodowych finansów i bankowości, czy biznesu elektronicznego. Nadal dużą popularnością cieszy się specjalność: handel zagraniczny, którego częścią jest przecież handel morski. Tu, cały czas kształcimy dużą grupę specjalistów, podobnie jak w zakresie transportu i logistyki. Właśnie logistyka jest tym członem, który wzbogacił typowe zagadnienia transportowe. Wielu młodych ludzi, po tej specjalności, trafia właśnie do gospodarki morskiej. - Ilu absolwentów rocznie opuszcza wydział? - Na studiach stacjonarnych i niestacjonarnych równocześnie kształcimy ok. 4-4,5 tys. studentów. Naukę zaś, kończy corocznie ok. 700-800 absolwentów. - Czy ci absolwenci znajdują pracę? Czy macie z nimi kontakt także po obronie dyplomów? Czy śledzicie przebieg ich kariery zawodowej? - Interesujemy się losami naszych absolwentów i mamy z nimi kontakt, choć, oczywiście, nie ze wszystkimi. Najbliższe kontakty po studiach utrzymują absolwenci specjalności, które prowadzi Instytut Handlu Zagranicznego. Generalnie, nie mamy sygnałów, żeby nasi absolwenci mieli kłopoty ze znalezieniem pracy. Raczej panuje opinia, że doskonale sobie radzą. Bardzo duży procent naszych studentów rozpoczyna pracę już wcześniej, w czasie nauki, zarówno w kraju, jak i za granicą. Proszę zwrócić uwagę, że co roku ok. 100 studentów wysyłamy na stypendia Sokratesa do większości krajów europejskich, co często owocuje potem znalezieniem pracy za granicą. - Ale słychać opinie, że mamy zbyt wielu ekonomistów, że polskie uczelnie kształcą ich w takich specjalnościach, po których mają trudności ze znalezieniem pracy... - Nie mamy dotąd takich sygnałów. W ostatnich 2 latach studia na Wydziale Ekonomicznym wybrało trochę mniej osób. Odczuwamy to zarówno jako konkurencję na rynku, jak i pewne objawy niżu demograficznego, ale ciągle jeszcze więcej osób chce studiować niż mamy miejsc. Staramy się zwiększać pulę, choć mamy ograniczoną infrastrukturę oraz kadry. Od nowego roku akademickiego, mając 2 kierunki studiów: ekonomię i międzynarodowe stosunki gospodarcze, zdecydowanie zwiększyliśmy liczbę miejsc, zarówno na studiach stacjonarnych, jak i niestacjonarnych. Staramy się na I i II stopień studiów niestacjonarnych przyjmować wszystkich, którzy do nas przychodzą, także z różnych uczelni licencjackich oraz młodych ludzi, którzy chcą studiować w systemie sobotnio-niedzielnym. Muszę powiedzieć, że ostatnio mamy kandydatów na studia z trochę niższym poziomem wiedzy. Nie wiem, jakie są tego przyczyny: czy pogorszył się cykl przygotowania młodych ludzi w szkolnictwie średnim, czy decydują inne względy? Proszę zauważyć, że obecnie studiuje w Polsce znacznie więcej, niż kiedykolwiek, młodych ludzi. To musi, w jakiś sposób, wpływać na poziom kandydatów. Ale my ciągle jeszcze mamy tę komfortową sytuację, że dużo osób chce studiować ekonomię. - Czyli nie macie kłopotów z naborem na studia, jak inne uczelnie? - Nie mamy, choć nie wiem, jak długo będzie trwała ta sytuacja. Zawsze żałuję, że nie możemy przyjąć wszystkich chętnych. - Nie musicie więc - przynajmniej na razie - prowadzić takich działań promocyjnych w głębi kraju, jak np. uczelnie morskie... - Działamy na rynku konkurencyjnym, a młody człowiek bardzo często woli wybrać studia łatwiejsze i przyjemne. Od kilku lat, przez okres moich dwóch kadencji dziekańskich, wspólnie z radą wydziału, prowadzimy bardzo szerokie akcje promocyjne, nie tylko na Wybrzeżu, ale i w całej Polsce północnej. Nie liczymy na to, że absolwenci przyjdą do nas sami. - Wspomniał pan, że rusza nowy kierunek: międzynarodowe stosunki gospodarcze. Czy takie byty potrzeby zgłaszane przez przedsiębiorstwa? A może firmy morskie już teraz sugerują wam otwarcie w przyszłości jeszcze innych specjalności? - Jeśli chodzi o międzynarodowe stosunki gospodarcze, to od kilku lat staraliśmy się, wspólnie z innymi uniwersytetami w kraju, by ten kierunek powstał. Przygotowanie zawsze zabiera dużo czasu, bo nowy kierunek musi być zaakceptowany przez ministra szkolnictwa wyższego. Staraliśmy się o to, gdyż młodzi ludzie wyrażali zainteresowanie takim właśnie kierunkiem. Międzynarodowe stosunki gospodarcze oznaczają również kształcenie lepiej wyprofilowanych kadr dla szeroko rozumianej gospodarki morskiej. Specjalności morskie weszły w programy studiów na nowym kierunku. - Czyli zmiana będzie także pod kątem potrzeb gospodarki morskiej? - Tak, bo gospodarka morska to działalność w zdecydowanej większości związana z kontaktami międzynarodowymi, a ten kierunek będzie obsługiwał specjalności z nią związane. - Czy otwarcie tego kierunku wynika również z faktu, że od 4 lat jesteśmy członkami Unii Europejskiej? - Z pewnością tak, gdyż od lat bardzo silnie rozwijaliśmy studia związane z integracją europejską i jako jedni z pierwszych (jeżeli nie pierwsi) utworzyliśmy ośrodek badań integracji europejskiej, katedrę ekonomiki integracji europejskiej, oraz specjalność studiów: integracja europejska (która w tej chwili przechodzi pewne przeobrażenia). Oczywiście, kierunek studiów: międzynarodowe stosunki gospodarcze, jest także odpowiedzią na to, że Polska znalazła się w Unii i wszystkie kontrakty międzynarodowe uległy ogromnemu rozszerzeniu. - Które z kierunków i specjalności cieszą się największym powodzeniem? - Kilka lat temu, trafiliśmy w dziesiątkę, uruchamiając specjalność: finanse międzynarodowe i bankowość. Mogę w tej chwili powiedzieć, że jest ona najwyżej notowana w rankingu wśród studentów po II roku, oceniających dotychczasowe studia i wybierających specjalności. W większości przypadków, tam właśnie, idą najlepsi nasi studenci i jest to najbardziej pożądana specjalność. Jeżeli chodzi o studiowanie nauk ekonomicznych. Cały czas popularnością cieszy się też: handel międzynarodowy, transport i logistyka, biznes elektroniczny czy ekonomia przedsiębiorstw. - Czy przedsiębiorstwa gospodarki morskiej: porty, stocznie, armatorzy, zgłaszają pod adresem waszych naukowców zapotrzebowanie na opracowania dotyczące różnych problemów eksploatacyjnych? Czy sponsorują też działalność naukową? -Oczywiście, współpracujemy też w praktyce z firmami, choć nie wszystkie jednostki w ramach wydziału robią to równie intensywnie. Prowadzimy szeroką współpracę międzynarodową - i tu, jak myślę, jesteśmy bardzo aktywni. Polskie przedsiębiorstwa mają, niestety, problemy ze środkami na finansowanie badań naukowych. - Czyli bardziej wychodzicie na forum międzynarodowe, niż działacie w kraju? - Tak można powiedzieć. Potem procentuje to pozytywnymi ocenami wydziału czy kierunków, w różnych rankingach. Staramy się rozwijać te kontakty również z przedsiębiorstwami. Tak zresztą się składa, że w wielu z nich pracują nasi absolwenci, którzy do dzisiaj utrzymują z nami bardzo bliskie kontakty. - A zatem, mniejsze fundusze w przedsiębiorstwach na prowadzenie badań ograniczają wzajemną współpracę? - Przedsiębiorstwa mają bardzo skromne środki na wspólne badania z jednostkami naukowymi. Tym niemniej uważam, że w ostatnich latach notujemy tu wyraźny postęp. Więcej, niż przed laty, współpracujemy z przedsiębiorstwami gospodarki morskiej i ogólnie z przemysłem. - Czy korzystacie też z funduszy unijnych, w celu znalezienia środków na działalność naukową? - Część naszych zespołów (bo nie wszystkie jednakowo) bardzo intensywnie współpracuje z partnerami zagranicznymi. Zespoły z katedr: integracji europejskiej, handlu zagranicznego czy transportu i logistyki, są bardzo mocno zakorzenione w różnych wspólnych - z innymi krajami - projektach europejskich. - Jak zatem postrzega pan przyszłość Wydziału Ekonomicznego? Czy istotnie rysuje się ona w jasnych kolorach, tak jak i przyszłość jego absolwentów? - Jestem optymistą. Po pierwsze, uważam, że proces kształcenia przebiega u nas w sposób jak najbardziej prawidłowy, kształcimy dobrych ekonomistów. Po drugie, ciągle będzie zapotrzebowanie na kadry, a my dajemy szeroką ofertę studiów na kilkudziesięciu specjalnościach. Jeżeli coś będzie się zmieniać na rynku, my również będziemy się do tych zmian dostosowywać. Przez wszystkie minione lata staraliśmy się, jako zespół dziekański i rada wydziału, reagować na wymogi konkurencyjnego rynku, czyli nie kształcić dla samej przyjemności kształcenia, ale w ramach takich specjalności, na które rynek zgłasza zapotrzebowanie. Zawsze też byliśmy otwarci na oczekiwania studentów. Myślę, że tak również powinno być w przyszłości. - Dziękuję za rozmowę.
 
Rozmawiał: Lechosław Stefaniak
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl