Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Pasze sprawą narodową

Namiary na Morze i Handel, 2008-06-07

W wyjątkowo szybkim tempie rząd przyjął uchwałę, która odsuwa w czasie, na prawie 4 lata, niebezpieczeństwo, o jakim przedstawiciele polskich portów morskich mówili dziennikarzom na konferencji prasowej. 8 maja br., przedstawiciele portów w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie, w alarmowym tonie, przedstawiali mediom zagrożenia, jakie niesie za sobą ustawa, na którą normalnie zwróciłoby uwagę zapewne niewielu przeciętnych obywateli. Chodzi o dokument uchwalony przez Sejm i Senat, a podpisany przez prezydenta RR zakazujący, od 12 sierpnia br., importu do Polski pasz opartych na roślinach genetycznie modyfikowanych. Problem, wydawałoby się, bardzo szczegółowy, gdyby nie dotyczył jednak wszystkich obywateli, którzy po wejściu w życie wspominanego zakazu płaciliby drożej za drób oraz mięso wieprzowe i wołowe. Od lat, trwają na świecie prace nad wyhodowaniem roślin spożywczych, które byłyby odporne na choroby i szkodniki oraz dawały większe plony. Nazwano je roślinami transgenicznymi (GMO). Wkrótce okazało się, że badania przyniosły pozytywne rezultaty - i w wielu krajach zaczęto je stosować na skalę przemysłową. Poza tym, ich produkcja okazała się tańsza niż metodami tradycyjnymi. Nie ma żadnych dowodów (bo żadne badania tego nie potwierdziły], że owe rośliny są szkodliwe dla ludzkiego zdrowia, a mimo to znalazło się - również i w naszym kraju - wielu przeciwników takiej żywności. Owe opinie odnoszą się także do modyfikowanej śruty sojowej, importowanej do Polski głównie z Argentyny i Brazylii, choć od dawna stosowanej w hodowli, ponieważ jest ona tania i pozwala na opłacalną produkcję mięsa. Przed laty, w szczytowym okresie, przez polskie porty przechodziło z importu blisko 7 mln t pasz i zbóż. Dziś jest to ok. 3,7 mln t, w tym ok. 2 mln t pasz. Połowę tej ilości (w 2007 r. - 9B8 tys. t] przeładowuje Gdynia, 325 tys. t - Gdańsk, a resztę - ok. 513 tys. -Szczecin. Wszędzie ostatnio zmodernizowano potencjał przeładunkowo-składowy, na co kontrahenci wydali duże pieniądze i jeszcze przez lata będą musieli spłacać zaciągnięte na ten cel kredyty. Czym grozi wprowadzenie w życie wspomnianej ustawy? Na pewno, pasze GMO będą musiały zastąpić droższe pasze naturalne, czego nie omieszkają wykorzystać ich producenci na świecie. Skutek odczujemy wszyscy, ponieważ ceny mięsa i drobiu wzrosną. - Przeładunki w polskich portach spadną w sposób znaczący, a terminale, które opierają swoją działalność na tej grupie towarowej (w niektórych daje ona 50% przychodów), będą musiały przeprowadzać znaczne redukcje pracowników. W Gdyni przeładunki modyfikowanej śruty sojowej dają ledwie 6% całości portowych obrotów, ale blisko 1 mln t, spośród 17 mln t ogółem, jest znaczącą masą towarową. Natomiast dla Morskiego Terminalu Masowego Gdynia jest to 15% w ogólnym tonażu przeładowanych towarów, ale już 25% -pod względem przychodów. Jeżeli pracuje w nim 230 osób, to utrata takiej ilości ładunków równać się będzie z utratą kilkudziesięciu miejsc pracy. Teraz w MTMG planowaliśmy wspólną inwestycję, ale ją wstrzymaliśmy do czasu wyjaśnienia sytuacji - stwierdził Janusz Jarosiński, wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia SA. Modernizacja potencjału obu terminali: Bałtyckiego Terminalu Zbożowego i Morskiego Terminalu Masowego Gdynia, przeprowadzona została z ich własnych środków, lecz z funduszy ZMPG przebudowano m.in. układ drogowy, poprawiający dostęp do nabrzeży czy magazynów. Marcin Bulski, dyrektor ds. handlowych spółki Port Gdański Eksploatacja, podkreślił, że w obrotach jego firmy, od 2000 r., śruta sojowa w imporcie stanowi od 60 do 90% rocznych przeładunków zboża i pasz. Praktycznie, całość dostaw w tym okresie stanowiła śruta modyfikowana genetycznie. Pamięta tylko jeden statek, 3 lata temu, który przywiózł zaledwie 3 tys. t niemodyfikowanej śruty, sprowadzonej na specjalne zamówienie kontrahenta. -Dla nas, śruta sojowa jest ładunkiem, który stabilizuje obroty w skali roku. Oprócz niej mamy, oczywiście, także inne rodzaje zbóż, ale są to ładunki typowo sezonowe, bo np. na przednówku zawsze obsługujemy trochę importowanego jęczmienia i pszenicy, natomiast jesienią - rzepak w eksporcie. Są to jednak zajęcia na 3 miesiące wiosna i 3 miesiące je-sienią. Gdyby więc, z powodu zakazu, zabrakło śruty, przez pół roku nasz wydział "Elewator zbożowy", zatrudniający 40 osób, nie miałby zajęcia, co oznaczałoby duże kłopoty. Będziemy musieli poszukać dla nich innych zajęć, co nie jest takie proste- podkreśla M. Bulski. Natomiast Danuta Niedźwiecka, wiceprezes Przedsiębiorstwa Usług Portowych "Elewator Ewa" w Szczecinie, przedstawiła inne aspekty problemu. Jej zdaniem, bez śruty sojowej nie ma produkcji pasz, bo nie da się jej zastąpić np. śrutą rzepakową, którą można stosować dla bydła, dla starszego drobiu, dla świń. Natomiast młody drób i cały segment innych zwierząt musi być karmiony paszą ze śrutą sojową. Trudno właściwie ocenić, co oznaczałby jej brak. Na pewno, elewatory zbożowe staną się bankrutami. - W ciągu ostatnich 10 lat, jedna z firm sprowadziła 2,5 tys. t niemodyfikowanej śruty sojowej. Stworzyliśmy dla tej partii specjalną procedurę, różnego rodzaju zabezpieczenia, żeby nie nastąpiło pomieszanie gatunków. Ale cena jej była 40-50% wyższa niż normalnej śruty. Nikt jej nie kupił, więc długo leżała. W związku z tym, właściciel obniżył cenę i sprzedał ją jako śrutę zwykłą. Nie ma u nas rynku dla śruty non-GMO, bo po prostu jest ona zbyt droga. Polacy nie są jeszcze bogatym społeczeństwem, które szuka produktów żywnościowych z "wyższej półki". W Unii Europejskiej cały obrót dotyczy pasz GMO i tak zostanie - zaznacza D. Niedźwiecka. Jej zdaniem, dokument pokazuje niefrasobliwość ustawodawców oraz brak rzetelnych badań rynku i konsekwencji, jakie spowodują nowe przepisy. Dorzućmy jeszcze brak wiedzy, by nie powiedzieć ignorancję, osób przygotowujących ustawę, bo w tym konkretnym przypadku ustawa zakazująca importu i stosowania pasz GMO jest sprzeczna z prawem unijnym, o czym ustawodawcy powinni wiedzieć, a co już wytykała Komisja Europejska. Podtrzymanie zakazu naraziłoby Polskę na skierowanie przez KE pozwu do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który, już 2 lata temu, wydał negatywny wyrok w podobnej sprawie przeciwko Austrii. Alarm podniesiony przez portowców poskutkował: 13 maja br., czyli w 5 dni później, rząd zdecydował, że zakaz importu pasz GMO obowiązywać będzie dopiero od 1 stycznia 2012 r.
 
Lechosław Stefaniak
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl