Dwie nowe specjalności na kierunku transport uruchomi od najbliższego roku akademickiego szczecińska Akademia Morska.
Uczelnia stale analizuje potrzeby rynku pracy. Zdarza się jednak, że pomimo gwarancji zatrudnienia i wysokich zarobków zainteresowanie niektórymi specjalnościami jest niewielkie.
Rekrutacja na tej
uczelni potrwa do 19 września. Toteż ci, którzy marzą o pracy na morzu lub na lądzie, ale w stałym kontakcie z morzem, mają jeszcze szanse.
- Nasze nowe specjalności są odpowiedzią na dzisiejsze
potrzeby rynku. Ich absolwenci mają zagwarantowaną atrakcyjną pracę, która już na nich czeka - zapewnia Katarzyna Opalińska, rzecznik prasowy Akademii Morskiej w Szczecinie.
Nowe specjalności to:
technologie i systemy nawigacyjne oraz inżynieria bezpieczeństwa transportu morskiego. Obie prowadzi Wydział Nawigacyjny na kierunku transport. Pracownicy uczelni podkreślają, że przed powołaniem nowego
kierunku lub specjalności uczelnia zawsze analizuje potrzeby na rynku pracy. Z najnowszych badań wynika, że w bieżącym roku w Polsce brakować będzie około 30 tys. inżynierów. Za rok ta liczba może
wzrosnąć nawet do 50 tys. osób.
W ostatnich latach na Akademii Morskiej najbardziej obleganym kierunkiem "pływającym" jest ratownictwo na Wydziale Nawigacyjnym. Natomiast spośród kierunków
"lądowych" kandydaci najchętniej wybierają logistykę i zarządzanie w europejskim systemie transportowym. Specjalnością będącą w zdecydowanym odwrocie są zaś połowy morskie. W ubiegłym roku te studia
wybrał tylko jeden kandydat, w tym roku - nikt. Uczelnia -od trzech lat nie prowadzi naboru na te studia, ale licząc na powrót zainteresowania, specjalność wciąż utrzymuje.
- Jako jedyni w Polsce
utrzymujemy jeszcze zarówno połowy morskie, jak i żeglugę śródlądową. Mimo że nie ma tu kandydatów, armatorzy stale zgłaszają nam zapotrzebowanie na rynku pracy w tego typu zawodach. Jednak wśród młodych
ludzi zainteresowanie nimi jest zerowe - mówiła Katarzyna Opalińska.
Problem nie dotyczy tylko tych specjalności. Kierunki inżynierskie od kilku lat są w odwrocie, mimo że ich absolwenci mogą
liczyć na dobre zatrudnienie. Studia inżynierskie są trudne, młodzi ludzie nie wybierają ich w obawie przed takimi przedmiotami jak matematyka i fizyka. Z analiz AM wynika, że dziś kierunki ze ścieżką
nauczania tych przedmiotów wybiera około 6 proc. maturzystów. Ponad 20 proc. absolwentów średnich szkół decyduje się na studia za granicą. Tymczasem, z powodu niżu demo-graficznego, maturzystów mamy dziś
połowę mniej niż jeszcze 5 lat temu.
By zachęcić młodych ludzi do studiowania na AM, od kilku lat jej pracownicy próbują różnych działań marketingowych. W ubiegłym roku akademickim podpisali list
intencyjny o promowaniu zawodów morskich z przedstawicielami kilkunastu polskich instytucji związanych z gospodarką morską. Uczestniczą też w spotkaniach z uczniami szkół średnich w środkowej i
południowej Polsce. Największa grupa studentów AM pochodzi właśnie z tych terenów.
- Większości młodych ludzi praca po ukończeniu niepopularnych połowów morskich kojarzy się z wyplataniem sieci.
Niewielu wie, że jest to praca dająca 3-5 tys. dolarów miesięcznego uposażenia i sztychy oficerskie. Kariera przebiega w tych specjalnościach błyskawicznie, kapitan mechanik to dziś człowiek 35-letni z
rewelacyjnym uposażeniem. Student na praktyce otrzymuje tysiąc dolarów miesięcznie. Młodzież obawia się też rozłąki spowodowanej pracą na morzu. Dziś coraz częściej marynarz pracuje w systemie osiem
tygodni na morzu, osiem na lądzie - twierdzi rzecznik AM.
Jej zdaniem, takie działania marketingowe to za mało. Uczelni państwowej nie stać na wysokonakładowe reklamy, a w Polsce nie kształtuje się
świadomości popytu na fachowców gospodarki morskiej, choć ta branża globalnie świetnie się rozwija.