Mostostal Chojnice chce w Stoczni Szczecińskiej nie tylko budować statki, ale wytwarzać też duże konstrukcje stalowe i
uruchomić na terenie zakładu inne działy produkcji swojego holdingu. Deklaruje także, że stoczniowcy nie muszą obawiać się zwolnień.
Wczoraj szefowie zainteresowanego zakupem Stoczni Szczecińskiej
Nowa Mostostalu Chojnice spotkali się w Szczecinie z władzami wojewódzkimi i samorządowymi. Po spotkaniu na konferencji prasowej, po raz pierwszy ujawnili niektóre plany wobec stoczni. Ma ona nadal
zajmować się przede wszystkim budową statków. Od lipca przyszłego roku będzie ona odbywać się jednak tylko na dwóch pochylniach, gdyż trzecia zgodnie z wymaganiami UE ma zostać zamknięta, jako
rekompensata za pomoc publiczną udzieloną stoczni przez polski rząd.
- Drugim elementem będzie produkcja konstrukcji stalowych wielkogabarytowych i przestrzennych. Tego typu konstrukcji nie mogliśmy
robić w Chojnicach, bo jest to zakład położony w centrum Polski - wyjaśnił Zbigniew Urbaniec, wiceprezes koncernu KEM, do którego należy Mostostal Chojnice.
Inwestor chce też przenieść na teren stoczni
inne rodzaje swojej działalności, m.in. przetwórstwo stalowego złomu, które ma zagospodarowywać stoczniowe odpady oraz produkcję mebli, także na potrzeby wyposażania statków. Działalność w mieście i
regionie miałyby rozpocząć też inne spółki wchodzące w skład koncernu KEM, zajmujące się m.in. budowaniem dróg i oczyszczalni ścieków. Rozszerzona ma też zostać działalność stoczniowego biura
projektowego, które będzie pracować także na zlecenie zewnętrznych firm.
Założenia programu restrukturyzacyjnego Stoczni Szczecińskiej Mostostal przesłał do Komisji Europejskiej w ub. tygodniu.
Jeszcze w tym tygodniu mają odbyć się w Brukseli konsultacje w tej sprawie. Kolejne planowane są na początek września.
- Chodzi o to, żeby całość przekazana 12 września Komisji Europejskiej była
programem kompleksowym, niezawierającym nieścisłości. Stocznia będzie restrukturyzowana wraz z naszym partnerem - stocznią Ulstein. Program jest w takiej fazie, że obie strony mogą go parafować - zapewnił
Zbigniew Urbaniec.
Z. Urbaniec przyznał, że jego realizacja, poza zgodą KE, zależeć będzie także od renegocjacji nierentownych kontraktów na budowę statków, które obciążają stocznię. Wstępne
porozumienia w tej sprawie mają być zawarte już z dwoma z trzech armatorów zamawiających statki.
Władze Mostostalu zadeklarowały, że nie planują grupowych zwolnień w stoczni. -
- Jest
zagraniczny inwestor, który chce wejść z nami i będzie zatrudnienie na 1000 pracowników. Nie będzie problemu społecznego. Może być mowa jedynie o przekwalifikowaniach - twierdził właściciel Mostostalu
Marian Krawczyk.
Wczoraj władze Mostostalu spotkały się też ze związkowcami ze stoczni.
- Dobrze, że są deklaracje, że nie będzie zwolnień, ale brakuje nam konkretów, żeby móc ocenić ten program
- mówił Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący stoczniowej "Solidarności". - Mają jakiś pomysł na tę stocznię, którego nie są w stanie zrealizować sami i dlatego szukają wspólników. Czekamy jednak na
szczegóły programu restrukturyzacyjnego, które minister skarbu obiecał nam przedstawić na początku września. Konkretne rozmowy z inwestorem będziemy mogli rozpocząć dopiero po zaakceptowaniu programu
przez Komisję Europejską.