Wczoraj na Zalewie Szczecińskim w okolicach wyspy Chełminek - dowiedzieliśmy się - fale miały wysokość ok. 1,5 m, a
siła wiatru osiągała 9 stopni Beauforta, a więc regularny sztorm. Czego szukali w tym rejonie na wodzie żeglarze na niewielkim jachcie o nazwie "Maniana" (7,5 m długości), trudno powiedzieć. Dowodził
nimi żeglarz z Wrocławia. W każdym razie i najprawdopodobniej nie sprawdzając na mapie, jakie głębokości są w rejonie ich żeglugi, dostali się na mieliznę. Przy okazji pękła jedna ze stalówek
podtrzymujących maszt Niewielki silniczek na jachcie nie na wiele się przydał.
W tej sytuacji żeglarze telefonem komórkowym, wzywając pomocy, zadzwonili na policję, a ta z kolei - powiedział nam
Ryszard Podgórski, kapitan jednostki ratowniczej SAR o nazwie "Monsun" stacjonującej w Trzebieży - po otrzymaniu komunikatu niezwłocznie wyszła na pomoc. Połączono się także bezpośrednio z jachtem. Do
miejsca, gdzie jacht tkwił na mieliźnie, nie było daleko, szybko udzielono pomocy, ściągając "Manianę" z mielizny i holując do Trzebieży. Na szczęście skończyło się na strachu.