Na bramie Portu Handlowego Świnoujście portowcy wywiesili flagę informującą o akcji protestacyjnej. "Chcemy godnie
zarabiać, aby godnie żyć" - to ich hasło. Związkowcy czekają teraz na ruch zarządu. Domagają się wzrostu wynagrodzenia dla pracowników portu o 600 złotych.
-W styczniu wystosowaliśmy do zarządu dwa
postulaty związane ze wzrostem wynagrodzenia dla pracowników portu - mówi Alfred Leszek, wiceprzewodniczący komitetu protestacyjnego ze związku zawodowego "Solidarność". - W pierwszym postulacie
oczekiwaliśmy podwyżki pensji związanej ze wskaźnikiem wzrostu wynagrodzenia o tzw. współczynnik inflacji ogłaszany przez Główny Urząd Statystyczny i to zarząd zrealizował. W drugim domagaliśmy się
wzrostu wynagrodzenia o 600 złotych. Wyznaczyliśmy termin do 1 maja. 15 maja dostaliśmy odpowiedź, że do rozmów może dojść od września. W pierwszej połowie lipca zawiązał się komitet protestacyjny.
W
dniach 9 i 10 lipca odbyło się referendum, w którym z 250 jego uczestników - 249 opowiedziało się za akcją protestacyjną. Zawiązał się 12-osobowy komitet protestacyjny. Przewodniczącym został Andrzej
Uciński, a wice-przewodniczącymi Alfred Leszek i Ryszard Kluba.
- Pracujemy w ciężkim warunkach, na powietrzu, bez względu na upał czy zimno - mówi nam pracownik portu. - Chcemy w związku z tym
zarabiać godne pieniądze, bo ceny idą do góry, a nasze wynagrodzenia niestety nie. Mamy dość tego, że zarząd nas zwodzi. Moi koledzy poszli na urlopy, by wyjechać za granicę i tam pracować. Nie mogą
bowiem utrzymać się z pieniędzy, które zarabiają w porcie. Dostają tutaj przeciętnie od 1700 do 1800 złotych netto.
Mediatorem został Longin Komołowski. Właśnie od mediacji zależy, czy. akcja
protestacyjna zostanie zakończona. Związkowcy zapowiadają, że jeżeli odpowiedź zarządu nie będzie satysfakcjonująca - to rozpoczną strajk. Prawdopodobnie będzie to "strajk włoski". Mediacje mają
rozpocząć się dzisiaj.