Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Stocznia jako stereotyp

Kurier Szczeciński, 2008-06-02
Przysłuchując się referatom przygotowanym z naukowym chłodem przez socjologów i historyków na temat Stoczni Szczecińskiej i jej roli w najnowszej historii Szczecina i Pomorza Zachodniego, nie dziwiłem się, że w aktualnych badaniach ta wielka firma, stanowiąca zarazem określoną społeczność, postrzegana jest jako swoista ikona Szczecina. Nie należy się też dziwić, że w badaniach socjologicznych znaczący odsetek respondentów uważa, że niezależnie od bieżących kłopotów w Szczecinie trzeba dalej budować statki. Stocznia to przecież kawał historii miasta, jego zasłużona duma i - bez względu na doraźne, pojawiające się co pewien czas problemy - gospodarcza siła. W jednym z referatów na sesji w Wyższej Szkole Humanistycznej TWP autorka dr Małgorzata Machałek przedstawiła stocznię i stoczniowców w świetle dokumentów SB. Referat uważam za ciekawy dlatego, że nie ograniczył się do prezentowania sposobów inwigilowania działaczy opozycji, którzy -jak wiadomo - spędzali władzy sen z powiek. Historyk, dostrzegając ten ważny kontekst, potrafi dziś powiedzieć, że przedmiotem działań owych służb były również kwestie produkcyjne. Władza szukała tą drogą wpływu na poprawę efektywności, a w tym wszystkim nie wahała się inwigilować kadrę kierowniczą, z dyrektorami włącznie. Rzecz ciekawa, iż wbrew stereotypom o wszechwiedzy i wszechmocy "esbeków" historyk zauważa, iż mimo silnej inwigilacji środowiska służby nie wiedziały nigdy dość wiele o zamiarach opozycji, a ich pęd do dyrygowania z ukrycia sprawami kadrowymi nie zawsze dawał dobre wyniki. Świadomość oporu materii sprawiła, że w pewnym okresie w kręgach SB powstał pomysł likwidacji stoczniowego biura konstrukcyjnego, jako źródła niebezpiecznej zarazy. Z kolei młoda doktorantka Agnieszka Zaremba przedstawiła interesujący rys na temat zmian w produkcji stoczniowej w latach 1957-1970. Pamiętam dobrze lata "po buncie w grudniu 70 roku. Stocznia i stoczniowcy występowali w aurze herosów. Władza liczyła się z nimi, ale niekiedy w kręgach gospodarczych zdarzało się słyszeć nieoficjalne opinie, że owa moc stoczni jest przesadzona, bo w gruncie rzeczy to tylko wielka montownia. Ktoś świadomie wpuszczał w obieg stereotyp, że trudna, technologicznie zaawansowana produkcja odbywa się gdzie indziej, a w stoczni układa się to wszystko jak klocki Lego. Czy były to działania służb, by osłabiać społeczną siłę firmy? Tego nie da się wykluczyć. Tak czy owak, echa stereotypu, który miał utrzeć nosa dumnym stoczniowcom, słyszymy do dziś. Myślę o tych wszystkich, którzy dają się wpuszczać w pułapkę zgrabnych konstrukcji, że statki można produkować jedynie na Dalekim Wschodzie, a polskie stocznie jako mało efektywne trzeba zamknąć. Dobrze więc się stało, że przeciw wielu uproszczeniom dotyczącym tego przemysłu stanęli właśnie humaniści, organizując wspomnianą sesję.
 
Grzegorz Dowlasz
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl