Kołobrzeg. Pułkownik Moździerz z kołobrzeskiego 8. batalionu remontowego dowodził po raz drugi akcją wydobycia osiadłego
na mieliźnie kutra KOŁ 116. I znów się nie powiodło.
Przypomnijmy, że tydzień temu po raz pierwszy wspólne siły wojska, Straży Miejskiej, Policji, Straży Pożarnej, OSP "Tryton", Kapitanatu Portu i
Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta, podjęły się próby wydobycia z morza zalegającego kilkanaście metrów od brzegu wraku. Chwilę po tym, jak rozpoczęto jego wyciąganie przy pomocy potężnej, 70
-tonowej wyciągarki zamontowanej na wojskowym niskopodwoziowym ciągniku ewakuacyjnym WZT2, pękła lina holownicza oznajmiając wszystkim koniec akcji. Wojskowi nie dali za wygraną. Postanowili ponownie
stanąć do wyzwania w poniedziałek. Wysoka fala na to jednak nie pozwoliła. We wtorek morze się uspokoiło. Na plażę znów przybyły tłumy mundurowych, a wraz z nimi ciągnik WZT2 z nową liną holowniczą.
Przystąpiono do akcji. Nie trwała ona jednak zbyt długo. Chwilę po tym jak ryk silników oznajmił pracę wyciągarki... pękła lina holownicza. Tym razem specjaliści od planowania tego typu zadań załamali
ręce. - Nie pozostaje nic innego, jak wysadzić wrak w powietrze - mówi jeden z uczestników akcji. - Na to potrzebna jest jednak zgoda właściciela rozbitego kutra. Mamy nadzieję, że na to przystanie, tym
bardziej, że jednostka z uwagi na uszkodzenia nie nadaje się do remontu.
Z pomysłem usunięcia wraku z morza przy pomocy wojska wystąpili urzędnicy z kołobrzeskiego magistratu. Zrobili to w trosce o
zbliżający się sezon i bezpieczeństwo korzystających z kąpieliska. Wrak spoczywa blisko brzegu, ma wiele ostrych, wystających elementów, a na dodatek wytworzyła się wokół niego głębia.