Szczecinowi nie udało się wymienić z Portem Rybackim "Gryf" na nieruchomości na terenie Łasztowni. Gminie
zależy na kontrolowaniu strategicznych nieruchomości, dlatego jest gotowa doprowadzić do upadku firmy, byle pozyskać wpływ na grunty na terenie Śródodrza. Przy okazji wiceprezydent Nowak nie cofa się
przed wprowadzaniem w błąd szczecińskich radnych.
- Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego tego obszaru będziemy mieć gotowy prawdopodobnie w IV kwartale 2008 r. - zapewnia Krzysztof Nowak,
wiceprezydent Szczecina. - Prowadzimy rozmowy z poważnymi inwestorami zainteresowanymi tymi obszarami. Nie wystarczy bowiem mieć dobre pomysły na wykorzystanie tych terenów. To rynek musi je
zaakceptować.
Do gminy na Łasztowni należą grunty nabrzeża Starówka. Miasto chce teren sprzedawać dopiero po uchwaleniu planów. Większość nieruchomości należy jednak do Portu Rybackiego "Gryf".
Szczecin próbował zamienić się z "Gryfem" na mniejsze działki, ale do transakcji przez prawie cztery lata nie doszło, więc obie strony wycofały się z planów. Wiceprezydent Nowak zapewniał radnych,
przedkładając projekt uchwały w sprawie rezygnacji z wymiany, że gmina i port "Gryf" będą plany sprzedaży "synchronizować". Ale wprowadził radnych w błąd, bo wiedział, że swoje 12 ha (2 małe
działki i teren, na którym stoi kompleks zabytkowej rzeźni miejskiej) spółka planuje lada dzień wystawić na przetarg.
- Na ostatniej radzie nadzorczej spółki przedstawiliśmy projekt regulaminu
przetargu - mówi Anna Galor, prezes Portu Rybackiego "Gryf". - Kolejne posiedzenie jest 17 bm. i chcielibyśmy, by wówczas regulamin został zatwierdzony. Wtedy ogłosimy przetarg na zbycie tych trzech
nieruchomości łącznie.
Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży gruntów "Gryf" chce wybudować nową chłodnię na 10 tys. ton.
- Obecna chłodnia ma 40 lat i nie spełnia standardów - twierdzi
Galor. - A popyt na usługi chłodnicze wciąż rośnie. Rezygnacja z inwestycji spowoduje znaczne straty finansowe i pozbawi firmę przychodów. W konsekwencji doprowadzi do upadłości Portu Rybackiego "Gryf
".
Upadłość nie jest wykluczona, bo miasto chce - korzystając z tego, że minister skarbu wpisał "Gryfa" na listę firm przeznaczonych do komunalizacji - zablokować sprzedaż nieruchomości do
czasu przejęcia przedsiębiorstwa przez gminę. Szczecina nie interesuje tu chłodnia, ale atrakcyjne grunty. Firmę zatrudniającą 100 osób i dającą pracę kolejnym 200 czekałaby, według pomysłu miasta,
przeprowadzka. Dokąd - nie wiadomo. Kto zapłaci wielomilionowe koszty transferu - też nie wiadomo, ale Krzysztof Nowak twierdzi, że nie kasa miasta. I zapewnia, że gmina będzie dbać o "Gryfa" jak o
inne miejskie spółki.