W Szczecinie wciąż nie widać ukończonych planów zagospodarowania Śródodrza. Kolejne koncepcje zastępują poprzednie bez
żadnej konsekwencji. A właśnie stopniowe, celowe działanie, pozwoliło Lubece przeobrazić starą część portu w prawdziwą atrakcję.
Od 2003 r. niemieckie miasto Lubeka zmienia oblicze starej części
portowej leżącej w jednym z zakoli rzeki Trave. Dzięki współpracy miasta, uczelni i prywatnych inwestorów, w zmodernizowanych magazynach pojawiły się firmy zaawansowanych technologii. "Media Docks",
bo tak nazwano kompleks przy lubeckim nabrzeżu, zamienił historyczne magazyny będące pod ochroną konserwatora w tętniące życiem pomieszczenia biurowe, sale wykładowe, konferencyjne i studia produkcji
telewizyjnej. Zmiana była możliwa dzięki planowi i dofinansowaniu ze środków unijnych. Lubeka zdecydowała, że obszar starego portu przylegający do starego miasta przestanie być strefą martwą. Wspólna
inwestycja się opłaciła. Kolejne magazyny zyskały już nowych właścicieli. Każdy z nich szuka własnego pomysłu na rozwój. Lubecki plan przyczynił się także do ożywienia obu stron Trave.
W Szczecinie
o zmianie oblicza Śródodrza, a głównie historycznej części, Łasztowni, rozmawia się od kilkunastu lat. Pierwsze poważne koncepcje pojawiły się przy okazji finansowanego programu dla architektów pod nazwą
"Waterfront" w połowie lat 90. Zwycięskie opracowania wylądowały ... na półce. Potem pojawiła się grupa szczecińskich architektów, inżynierów i pasjonatów miasta, która występując jako "Konsorcjum
na Rzecz Śródodrza" przedstawiła wizję zagospodarowania tego obszaru miasta. Mimo medialnej dyskusji, która przetoczyła się po ogłoszeniu koncepcji, prezentacjach, o pomysłach i samym Konsorcjum już się
nie mówi.
Śródodrze było wreszcie elementem programów wyborczych niemal wszystkich kandydatów na prezydenta Szczecina. Z deklaracji podjęcia energicznych działań nie powstał żaden konkretny
harmonogram prac na rzecz tej części miasta. Nad kształtem Kępy Parnickiej pracują architekci wynajęci przez firmę Howard, która stopniowo skupuje tamtejsze tereny. Miasto raz zapewnia, że ma stały
kontakt i wpływ na plany inwestora, a raz, że czeka na przedstawienie kompleksowej propozycji. Firmy, które chcą zająć się zagospodarowaniem mniejszych części Śródodrza są skazane przez gminę na
wielomiesięczne czekanie na plan zagospodarowania przestrzennego. A z obecnymi właścicielami najatrakcyjniejszej części Śródodrza, Łasztowni, miasto nie może uzgodnić spójnej wersji dalszego biegu
wydarzeń.