Rybacy szukają pomocy w Trybunale Konstytucyjnym. Chcą, aby rozstrzygnął, czy rząd miał prawo pozbawić ich odszkodowań
za postój w okresie ochronnym, gdy łamali unijny zakaz połowów dorsza.
12 lutego Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wydało rozporządzenie, w którym pozbawiło wielu armatorów rybackich rekompensat za
przerwę w połowach. Ukarani zostali ci, którzy w zeszłym roku złamali zakaz wydany przez Komisję Europejską. Wcześniej Bruksela uznała bowiem, że nasi rybacy znacznie przełowili przydzielone im na 2007
rok ilości dorszy i w efekcie nakazała wstrzymanie połowów do końca roku.
Jednak ówczesny polski rząd podważył tę decyzję i wszedł z KE w spór. Minister gospodarki morskiej obiecał, że ci rybacy,
którzy wyjdą w morze, nie poniosą konsekwencji. W efekcie na łowiska wypłynęło wiele kutrów.
Jednak kolejny rząd przyjął inną strategię. Po pierwsze, wycofał skargę na unijny zakaz z Europejskiego
Trybunału Sprawiedliwości. Z kolei wiceminister rolnictwa zmienił zasady przyznawania odszkodowań za przestoje. Teraz rekompensaty z tytułu przerwania połowów w okresach ochronnych dorsza nie dostaną ci
armatorzy, którzy nie podporządkowali się w zeszłym roku Brukseli. W ten sposób stracą niemałe pieniądze, bowiem w zależności od długości jednostki mogli liczyć na kwoty od prawie 25 tys. do blisko 33,5
tys. zł.
Armatorzy postanowili zaskarżyć postanowienie nowego ministra do Trybunału Konstytucyjnego. W ich imieniu występuje adwokat Roman Nowosielski z Gdańska. Twierdzi on, że decyzje resortu mogą
być niekonstytucyjne.
- Istnieje coś takiego jak zasada kontynuacji. Uważam więc, że w kwestiach dotyczących praw obywatelskich jeden rząd powinien kontynuować politykę rządu poprzedniego - mówi
mec. Nowosielski. - W tej wyjątkowej sytuacji, jaka miała miejsce w 2007 r., rybacy mieli prawo przypuszczać, że unijny zakaz jest bezprawny. Zaufali rządowi i nie można im przypisywać winy.
Według
Nowosielskiego, po-przez wycofanie skargi na KE rząd stworzył "niedobrą sytuację", gdyż zaskoczył obywatela, który nie może już ponownie zaskarżyć zakazu połowów. - Zamiast tego okręgowe inspektoraty
rybołówstwa nakładają na armatorów kary po 18-20 tysięcy złotych. My się oczywiście od nich odwołujemy - informuje prawnik.
Nowosielski uważa, że rybacy, którzy zgłosili się do jego kancelarii, nie
złamali prawa, gdy łowili w czasie unijnego zakazu. Każdy z nich miał bowiem ważną licencję połowową i nie przekroczył rocznego limitu na dorsze.
Skargi (druga dotyczy zapisów prawa w sprawie karania
armatorów) mają wpłynąć do TK w tym tygodniu.