"Bosman Express" - wodolot, który "Żegluga Szczecińska-Wodoloty" bezskutecznie próbuje od zeszłego roku
wprowadzić na trasę Szczecin-Świnoujście - wczoraj wystartował. Był to jednak rejs z jednorazowym pozwoleniem. Jednostka nie ma bowiem ciągle karty bezpieczeństwa.
Polski Rejestr Statków oczekuje
od armatora, że ten przedstawi wyniki prób przechyłowych. Zbigniew Bednarski, prezes zarządu spółki "Żegluga Szczecińska-Wodoloty", uważa jednak, że parametry jednostki, która przez lata pływała w
Holandii, nie zmieniły się na tyle, by zaistniała konieczność przeprowadzenia takich testów. Jednocześnie jednak zapewnia, że w ciągu kilku najbliższych dni armator uzyska wszystkie niezbędne do karty
bezpieczeństwa dokumenty.
Jednorazowe zezwolenie na żeglugę (na 12 godzin) wydał armatorowi "Bosman Express" Urząd Morski w Szczecinie, mimo że jednostka ta uzyskała kategorię śródlądowej.
Trasa, na której będzie kursować, znajduje się bowiem na wodach morskich, które obejmują również akwen od Świnoujścia do mostu Długiego w Szczecinie. Rozbieżności między urzędami a armatorem nie dotyczą
jednak tylko prób stabilności jednostki, ale również dopuszczalnej liczby pasażerów, których może transportować "Bosman Express". Urząd Żeglugi Śródlądowej wyraził zgodę na 120 pasażerów. Urząd Morski
w Szczecinie uznał jednak, że dopuszczalna liczba pasażerów na pokładzie wodolotu powinna wynosić 65. Dokładnie tyle, ile jest miejsc w szalupach na jednej burcie jednostki.
Zbigniew Bednarski
ciągle jest spokojny. Nie jest już jednak do końca pewny, czy "Bosman Express" wystartuje ze szczecińskiego portu w swój pierwszy lot do Świnoujścia dokładnie 2 kwietnia.
Wczorajszy rejs prezes
Żeglugi Szczecińskiej-Wodoloty uważa za udany. Jednostka spisała się bardzo dobrze. Wodolot leciał z prędkością 70 km na godzinę. Miał na dodatek zapas mocy. Kadłub po remoncie - jak zauważył prezes -
"jest bez zarzutu".