Strajk polskich stoczniowców w Saint-Nazaire zakończony. Wczoraj o godzinie 8 francuska firma Cegelec Ouest i
protestujący popisali protokół porozumienia, w wyniku którego Polacy mają otrzymać zaległe wynagrodzenia, które winna im była firma VOS ze Szczecina.
Jak informowaliśmy, w Saint-Nazaire nasi rodacy
pracowali w stoczni należącej do koncernu Aker Yard. Jednym z podwykonawców jest tam firma Cegelec Tecnav. Jej kontrahentem był z kolei VOS, który zatrudnił polskich stoczniowców - monterów instalacji
rurowych i kablowych. Firma ta ma siedzibę w Szczecinie przy ul. Storrady. Stoczniowcy pracowali przy budowie wielkich statków wycieczkowców. Ale VOS zerwał umowę z Francuzami. Zapowiedział też upadłość.
W efekcie pracownicy nie dostali pieniędzy i rozpoczęli protest.
Do 48 kolegów w Saint-Nazaire dołączyła mikrobusem grupa ośmiu stoczniowców ze Szczecina. Jak się bowiem dowiedzieli, mogliby nie
otrzymać zaległych wynagrodzeń za luty i część marca, więc postanowili osobiście przypilnować spraw. - Gdybyśmy nie przyjechali, nie byłoby dla nas pieniędzy - potwierdza Tomasz Kuchta.
Według
Kuchty, tamtejsza stocznia usiłowała przedstawić protest w nie najlepszym świetle, sugerując, że Polakom chodzi o pieniądze z francuskiego socjalu.
Wszyscy Polacy okupowali siedzibę tamtejszego
merostwa, gdzie nocowali na materacach. - Urzędnicy odnosili się do nas raczej z sympatią. Niektórzy pytali co nam potrzeba, częstowali napojami - mówi nam Henryk Zaborowski.
Ostatecznie francuska
firma zgodziła się wypłacić 150 tys. euro do podziału na wszystkich zatrudnionych. W sumie przelewy na konta bankowe w kraju mają objąć ponad 70 stoczniowców. Będzie to rekompensata za niewypłacone
wynagrodzenia.
Grupa pracowników ze Szczecina miała wczoraj wieczorem opuścić Saint-Nazaire: - Inni koledzy chcą pozostać do momentu otrzymania z kraju potwierdzenia, że pieniądze wpłynęły na ich
konta - mówi Tomasz Kuchta. Z kolei, wg komitetu strajkowego, oznacza to, że spędzą święta w Saint-Nazaire.
Komitet poinformował również, że Francuzi zadeklarowali podstawienie autokaru w
uzgodnionym terminie, aby pozostali Polacy mogli powrócić do domu.
Tak więc, mimo nierzetelności firmy VOS, stoczniowcom udało się odzyskać wynagrodzenia. W gorszej sytuacji jest natomiast trzech
greckich malarzy stoczniowych. - Oni także nie dostali pieniędzy od swojego pracodawcy. Od siedmiu dni prowadzą głodówkę, ale nikt się nimi nie interesuje - powiedział nam
Kuchta.