Najprawdopodobniej podczas dzisiejszej rozprawy - po 3,5-letnim postępowaniu - zakończy się jeden z najgłośniejszych
procesów ostatnich lat na Pomorzu Zachodnim byłego zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA.
Podczas dzisiejszej rozprawy sąd ma podjąć decyzję co do kilku wniosków dowodowych i zadać kilka
ostatnich pytań oskarżonym. Następnie postępowanie zostanie zamknięte i głos zabiorą strony. Zacznie prokurator. Taki jest przynajmniej plan.
Proces zarządu stoczniowego holdingu rozpoczął się w
październiku 2004 roku przed szczecińskim Sądem Okręgowym. Na ławie oskarżonych zasiadło siedem osób, wśród nich były prezes firmy i jeden z wiceprezesów - były wojewoda szczeciński.
Wszyscy - przez
cały czas procesu - odpowiadali z wolnej stopy. Reprezentuje ich kilku znanych szczecińskich adwokatów specjalizujących się w sprawach gospodarczych. W trakcie procesu m.in. swoje zaznania złożyło ponad
100 świadków, zapoznano się z opiniami kilku biegłych, setkami dokumentów finansowo-księgowych firmy, wynikami kontroli organów skarbowych, dokumentacją bankową dotyczącą przepływu pieniędzy.
Od
samego początku oskarżeni nie przyznawali się do winy, twierdząc, że to sprawa o charakterze politycznym. Miały na to wskazywać np. działania i decyzje podejmowane wobec holdingu przez byłego ministra
gospodarki w rządzie SLD Jacka Piechoty. Zdaniem oskarżonych, nie doszło do powstania żadnych strat w majątku firmy, A chodziło jedynie o przejęcie stoczni.
Członkowie zarządu spółki zostali tymczasowo
aresztowani w lipcu 2002 roku. Areszt opuścili po kilku miesiącach, po wpłaceniu kaucji. W czerwcu 2003 roku Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu zakończyła śledztwo i przekazała akt oskarżenia do sądu. Jej
zdaniem, zarząd spółki w latach 1999-2000 przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków. W ten sposób naraził Stocznię Szczecińską Porta Holding na szkodę w wysokości ponad 68 mln zł. Prezesi
mieli pełnić podwójne role - z jednej strony byli współwłaścicielami zależnej od holdingu spółki Grupa Przemysłowa (GP) i zasiadali w jej organach statutowych. Z drugiej - w Porcie Holding piastowali
kierownicze stanowiska, będąc na kontraktach menedżerskich. Prokuratura uważała także, że podejmowali działania zmierzające do osiągnięcia przez GP zysku kosztem holdingu. Chcieli również, aby
zobowiązania grupy były spłacane ze środków finansowych stoczniowego holdingu.
Oskarżonym grozi od roku do 10 lat więzienia.