Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Statek w dolarowym dołku

Kurier Szczeciński, 2008-03-03
Podczas niedawnego posiedzenia Zachodniopomorskiego Forum Parlamentarnego z ust przedstawicieli PO padła zawoalowana nieco pochwała pod adresem obecnego prezesa Stoczni Szczecińskiej Nowej - m.in. za starania jego zarządu, aby obniżyć potencjalne straty na nieopłacalnych statkach. Artur Trzeciakowski odpowiedział jednak, że efekty tych zabiegów pożera tracący na wartości dolar, a jego firmy nie stać na obronę przez wahaniami na rynku walutowym. Artur Trzeciakowski przyszedł do stoczni ze zbrojeniówki. Sytuacja w firmie sprawiła, że od razu znalazł się na głębokiej wodzie. Informował o tym podczas posiedzeń Forum Okrętowego i na komisji trójstronnej ds. przemysłu stoczniowego. Poruszał tam problem opłacalności branży stoczniowej w obecnej sytuacji na świecie. - W marcu lub kwietniu przewiduje się kolejny bardzo znaczny wzrost cen stali przy równoczesnym spadku kursu dolara - powiedział Trzeciakowski wicedyrektorowi departamentu nadzoru właścicielskiego Ministerstwa Skarbu Państwa, nowemu prezesowi Agencji Rozwoju Przemysłu i prezesowi Korporacji Polskie Stocznie, którzy przyjechali do Szczecina na zaproszenie parlamentarzystów. Prezes poinformował też, iż rozmawiał o tych barierach z decydentami rządowymi w Ministerstwie Gospodarki. Powątpiewał jednak, aby problemy z eksportem udało się rozwiązać w ciągu miesiąca czy dwóch. Uczulał jednak, że "im biedniejsza firma, tym bardziej bije w nią zmiana kursu dolara". A taką spółką jest właśnie stocznia ze Szczecina i inne takie firmy - nie tylko w kraju. - Mam narzędzia, żeby się zabezpieczyć przed zmianami kursu, przynajmniej częściowo. Ale do tego trzeba jeszcze dwóch rzeczy - pieniędzy i pieniędzy. Bo albo potrzeba pieniędzy, aby zapłacić za te zabezpieczenia, albo też wiarygodności finansowej, aby bank udzielił odpowiednich limitów transakcyjnych - tłumaczył prezes. Trzeciakowski przypomniał, że stocznia - która od dawna pozbawiona jest bankowych kredytów - jest w stanie zapewnić finansowanie statków na poziomie 30 procent. - Natomiast żaden bank nie zaryzykuje zabezpieczenia firmie transakcji walutowej na wysokim poziomie, bo gdybyśmy się pomylili w jej ocenie, to stoczni nie będzie stać na zapłacenie za jej skutki - tłumaczył. Szef firmy przypomniał, że przemysł stoczniowy "to nie tylko polska bolączka". Na całym świecie branża okrętowa operuje na dolarze. Na spadek rentowności budowanych statków, związany z deprecjacją wartości waluty amerykańskiej, zwróciła więc uwagę CESA, europejska organizacja producentów statków. Podczas spotkania zespołu parlamentarnego Trzeciakowski wyprzedził najczarniejsze wizje związane z dolarem: - Gdyby kurs dolara spadł do poziomu 2 złotych, to w naszej sytuacji tak naprawdę nie byłoby po co ratować firmy. Bo obojętnie co byśmy wtedy zrobili, i tak będziemy sprzedawać statki ze stratą. - Więc albo będziemy w stanie zabezpieczać w całości transakcje walutowe, a to jest możliwe przy posiadaniu płynności finansowej, albo - niestety - działaniami restrukturyzacyjnymi nie będziemy w stanie wygenerować rentowności. Jako przykład słabości stoczni, która nie ma pieniędzy na obronę przed fatalnym spadkiem dolara, Trzeciakowski podał okres między sierpniem a grudniem zeszłego roku, kiedy to kurs amerykańskiej waluty spadł o prawie 17 procent. Spowodowało to ok. 120 mln zł straty.
 
(kl)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl