W Szczecinie budują m.in. barki do przewozu kontenerów i chemikaliów, w niemieckiej Kilonii statki o nośności nawet 40
tys. dwt. Natomiast na Wyspach Owczych jednostki pomocnicze do obsługi platform wiertniczych.
Spółka Seatech powstała w 2002 r., gdy do firmy Pomerania Serwis dołączyli Jacek Bartejczuk i Waldemar
Soczewica. - Staliśmy się "zbrojnym ramieniem" nowego podmiotu - mówi półżartem W. Soczewica, który w firmie zasiada w zarządzie i jest dyrektorem produkcji. Jego partner - J. Bartejczuk został
prezesem Seatechu.
- Specjalizujemy się w konstrukcjach stalowych, okrętowych i lądowych - tłumaczą. - Przez to, że działamy na terenie dzierżawionym w Stoczni Pomerania, nie jesteśmy przywiązani
do miejsca, a przez to bardziej mobilni.
Obaj zdobywali doświadczenie w Stoczni Szczecińskiej. Soczewica po ukończeniu przed laty Technikum Budowy Okrętów pracował jako mistrz i starszy mistrz. Na
pochylniach spędził 30 lat. Młodszy - Bartejczuk to absolwent Wydziału Techniki Morskiej na Politechnice Szczecińskiej.
Teraz zatrudniają około 200 ludzi - spawaczy, monterów, szlifierzy, rurarzy i
ślusarzy. - W poniedziałek z Wysp Owczych wypłynął zbudowany przez nas statek off shore (do obsługi platform morskich). Jednostka została wynajęta w rejon Meksyku - informuje nie bez dumy dyrektor
Soczewica.
Na Wyspach ich stoczniowcy mieli zakwaterowanie na pokładzie "Explorera" - statku, który odnalazł wrak "Titanica".
Na razie rynek dla małych firm stoczniowych jest stabilny, a
oni mają zamówienia na rok.
- Blisko, wręcz po przyjacielsku układa nam się współpraca z inną szczecińską firmą, stoczniową spółką Partner - informuje prezes Bartejczuk.
Mówią jednak, że
trójmiejski biznes stoczniowy jest lepiej zgrany i wygrywa z rynkiem szczecińskim. - Tam jak pracownik zostanie zwolniony za picie czy rozrabianie na kontrakcie i jak złoży papiery do innej spółki, to jej
kierownictwo zadzwoni do konkurencji i zapyta, dlaczego został zwolniony - tłumaczy Bartejczuk.
- U nas mamy często praktyki nie fair; np. pracownicy są podkupywani - dodaje.
Obaj udziałowcy
Seatechu patrzą w przyszłość z umiarkowanym optymizmem. Twierdzą, że rynek na którym działają, będzie stabilny jeszcze przez około cztery lata.