Władze Mołdawii chcą ożywić transport wodny w swoim kraju. Właśnie dobiega końca budowa portu w miejscowości
Dżurdżuleszti, w miejscu w którym Prut wpada do Dunaju. Powstaje tam terminal naftowy, wraz z towarzyszącą infrastrukturą, gazoport oraz port pasażersko-towarowy.
Terminal naftowy w Dżurdżuleszti ma
zapewnić republice bezpieczeństwo energetyczne i uniezależnić ją od Rosji, z którą pro-zachodnia Mołdawia jest w stałym konflikcie. Otwarcie terminalu, o zdolności przeładunkowej 2 min t produktów
naftowych rocznie, ma nastąpić w tym roku, chociaż już teraz zawijają do niego pierwsze tankowce. W porcie naftowym ma być zlokalizowanych 8 zbiorników, o łącznej pojemności 52 tys. t, a także nowa
rafineria. Terminal ma przyjmować stosunkowo niewielkie tankowce, o zanurzeniu do 8 m, gdyż na więcej nie pozwala głębokość delty Dunaju. Ropa będzie sprowadzana przede wszystkim z Zakaukazia i Bliskiego
Wschodu, m.in. z Azerbejdżanu i Kuwejtu.
Inwestorem mołdawskiego naftoportu jest konsorcjum spółek: EasEurHolding, BemoIRetail, BemoIRefinery oraz Danube Logistics. W 2004 r. podpisały one umowę z
rządem Mołdawii na budowę portu. W ramach tego samego kontraktu, konsorcjum ma zbudować rafinerię, sieć 50 stacji benzynowych oraz stworzyć system logistyczny, zapewniający republice bezpieczeństwo
energetyczne (magazyny, rurociągi). Wartość projektu wynosi 250 mln USD, jednak w tej kwocie nie przewidziano wszystkich wydatków. Ze względu na trudne warunki hydro-graficzne, przygraniczne położenie i
konieczność zlokalizowania części inwestycji na terenie sąsiednich krajów, koszt inwestycji może ulec zmianie. W trakcie budowy konieczne okazało się bowiem uwzględnienie wymagań Rumunii i Ukrainy, a
także organizacji ekologicznych.
Ekolodzy zwracają uwagę przede wszystkim na ryzyko związane z ruchem tankowców po Dunaju oraz pogłębieniem toru wodnego. Ich zdaniem, zaszkodzi to dunajskim rybom i
ptakom. Mołdawia uwzględniła jednak w projekcie liczne rozwiązania środowiskowe, m.in. system zbioru i oczyszczania wód opadowych oraz wczesnego ostrzegania i usuwania skutków rozlewów nafty. Jednak,
zdaniem niektórych ekologów, to nie wystarczy. Zastrzeżenia wysuwają głównie Rosjanie.
Mołdawscy eksperci uważają natomiast, że jest to przesadzone. Ich zdaniem, zagraniczni obrońcy przyrody stosują
podwójne standardy, jako że nie przeszkadza im np. katastrofalny stan środowiska i ekologiczne niedbalstwo na rosyjskim wybrzeżu Morza Czarnego i Bałtyku. Faktem jest, iż niezależność Mołdawii nie jest na
rękę Rosji.
Z portu Dżurdżuleszti raczej nie skorzystają ładunki z Naddniestrza, gdzie zlokalizowana jest większość mołdawskiego przemysłu. Na tym obszarze, położonym po lewej stronie Dniestru,
wciąż stacjonują rosyjskie wojska i władze w Kiszyniowie nie mają nad nimi żadnej kontroli. Naddniestrzańskie ładunki transportowane są przede wszystkim przez port w Odessie.
Jednak, to właśnie dzięki
pomocy władz Ukrainy, Mołdawia mogła zbudować port. Znaczny jego fragment znajduje się bowiem na terytorium ukraińskim, w pobliżu Reni, gdyż w samym Dżurdżuleszti brakuje miejsca, a i głębokość toru
wodnego jest zbyt mała. W zamian za udostępnienie terenu pod mołdawski port, Ukraina otrzymała w użytkowanie drogę przecinającą terytorium tego kraju, dzięki której możliwy jest bezpośredni przejazd
między Odessą a miejscowościami leżącymi na południowy-zachód od Dniestru. W tym strategicznym regionie Ukrainy leżą ważne porty, m.in. Reni, Izmajił i Ust-Dunajsk, w których przeładowuje się towary z
barek żeglugi śródlądowej na statki morskie.
Mołdawia jest krajem słabo uprzemysłowionym, za to posiada doskonałe warunki dla rolnictwa i hodowli. Wino, owoce, warzywa, sery, zboże, owce i bydło -
to podstawowe towary, eksportowane przez ten kraj. Mołdawia importuje przede wszystkim towary przemysłowe, surowce energetyczne, maszyny i urządzenia. Jednak, ze względu na fakt, że jest to najbiedniejszy
kraj w Europie, jej możliwości są skromne. Utrzymuje się więc, w dużym stopniu, z międzynarodowej pomocy gospodarczej oraz przekazów od obywateli pracujących za granicą (aż 1/3 populacji) - głównie w
Rumunii, Rosji, na Ukrainie czy w krajach arabskich.
Władze i środowiska biznesowe w Kiszyniowie chcą jednak zachęcić inwestorów do przenoszenia produkcji do ich kraju, m.in. ze względu na niskie
koszty pracy. Dzięki budowie zakładów przemysłowych w pobliżu Dżurdżuleszti, zagraniczni inwestorzy będą mieli możliwość transportu wyrobów na rynki krajów czarnomorskich, w tym do państw Unii
Europejskiej - Rumunii i Bułgarii. Otwarcie portu ma być też impulsem dla dalszego wzrostu gospodarczego, który w ostatnich latach oscylował wokół 7%.