Z okazji 88. rocznicy zaślubin Polski z morzem Polskie Stowarzyszenie Morskie-- Gospodarcze przyznało nagrody
o szumnej nazwie Animus et Semper Fidelis (Odważny i Zawsze Wierny). Nagrodę dostał Zbigniew Ziobro.
Impreza odbyła się 9 lutego br. w Pucku: msza, mowy i wręczenie nagród - wykonanych w kamieniu
niewielkich statuetek. Podano skromny posiłek. Za tym przedsięwzięciem stoi emerytowany kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki.
O Sulatyckim warto wspomnieć, bo pomijany jest we wszelkich rankingach najbardziej
wpływowych postaci w Polsce. Jego wpływy są zaś znaczne i biorą się stąd, że jest jednym z najbliższych współpracowników tatki Rydzyka. Gdyby Rydzyk decydował, kto ma zostać premierem, byłby to z
pewnością Sulatycki.
Kapitan pozostaje zawsze w drugim szeregu, nie lubi się wychylać. Jego nazwisko pojawiło się w publicznym obiegu z okazji wydania przez Janusza Kaczmarka książki "Cena władzy"
("NIE" nr 6/2008). Jest w niej opowieść Kaczmarka o spotkaniu z Rydzykiem, do którego doszło w pierwszej połowie 2007 r. w zakonie sióstr w Gdyni-Orłowie. W spotkaniu brał udział Sulatycki. Pytali oni
Kaczmarka, jak zachowa się Jarosław Kaczyński, gdyby kandydatem do prezydentury w 2010 r. nieoczekiwanie objawił się Zbigniew Ziobro z poparciem Rydzyka.
Na mostku w ministerstwie
Sulatycki wypłynął na polityczne wody na początku 1992 r., gdy Jan Olszewski powołał go na wiceministra w Ministerstwie Transportu i Gospodarki Morskiej. Po Wybrzeżu kursują dwie wersje kulis tej
nominacji.
Sulatycki kręcił się wokół grupy tworzącej w latach 70. i 80. kółko dyskusyjne tzw. Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość. Zrzeszało ono lewicowców i prawicowców, opozycjonistów i ludzi
pozostających w zgodzie z ówczesnymi władzami. (Mieczysław F. Rakowski uczestniczył w zebraniu inauguracyjnym). Skupiał ich wokół siebie Stefan Bratkowski. Z tych lat i z tych kół pochodzić miały
znajomości Sulatyckiego, które go wywindowały do ministerstwa.
W drugiej wersji propozycję objęcia teki wiceministra miał dostać inny kpt. ż.w. Bolesław Hu-tyra, kandydat Romualda Szeremietiewa, z
którym Hutyra poznał się w trakcie internowania, a który u Olszewskiego był za wiceministra obrony. Hutyra wiceministrem zostać nie chciał i wskazał Sulatyckiego. Sam Hutyra został jedynie dyrektorem
jednego z departamentów w ministerstwie.
Obie wersje się nie wykluczają.
Sulatycki jako wiceminister przetrwał rząd Olszewskiego, zwolniony został za Suchockiej. Zapisał się w pamięci dwoma
wydarzeniami.
Po katastrofie promu Heweliusz (zatonął w styczniu 1993 r.; była to jak do tej pory największa polska katastrofa morska) Sulatycki stanął na czele komisji resortowej wyjaśniającej
przyczyny wypadku. Komisja gówno ustaliła. Jednak przy okazji wyszło na jaw, że na rok przed wypadkiem Heweliusza Sulatycki rozesłał do urzędów morskich pismo, w którym sugerował wypuszczanie w morze
statków w złym stanie technicznym. Heweliusz miał przed zatonięciem 28 innych wypadków, a armator - Polskie Linie Oceaniczne - wykonał na nim niedozwolony prawem remont, który zaburzył jego stateczność.
W 1993 r. na Wybrzeżu wynajęty przez jedną z prywatnych firm tankowiec stojąc na wodach Zatoki Gdańskiej wymył sobie zbiorniki wpuszczając do morza zanieczyszczenia ropopochodne. Sulatycki jako
wiceminister anulował wysoką karę, którą miała zapłacić firma. Jak ustaliła "Gazeta Gdańska", firma SulShip była zarejestrowana na córkę Zbigniewa Sulatyckiego.
Kapitan zbiera kasę
Wiosną 1997 r. przy Radiu Maryja zawiązał się Społeczny Komitet Ratowania Stoczni Gdańskiej i Przemysłu Okrętowego. Rydzyk ogłosił, że będzie zbierał hajs na wykup stoczni. W komitecie znaleźli się
Hutyra i Sulatycki. Na konto Rydzykowego radia wpływały ogromne kwoty. Do dzisiaj nie wiadomo, ile tego było, na pewno dobre kilkadziesiąt milionów złotych. Hutyra w pewnym momencie zaczął domagać się ich
rozliczenia. Stracił więc łaski tatki dyrektora i kumpla Sulatyckiego. Sulatycki zaczął rozpowiadać, że Bolesław Hutyra współpracował ze służbami. W październiku 1999 r. Hutyra wytoczył Sulatyckiemu
sprawę o ochronę dóbr. Sprawy nie zakończono, bo Hutyra zginął w tajemniczym wypadku samochodowym we wrześniu 2000 r. Pisaliśmy o tym w publikacji "Trup w arce Rydzyka" ("NIE" nr 50/2002).
Honorowy rozdawca nagród
Polskie Stowarzyszenie Morskie-Gospodarcze im. Eugeniusza Kwiatkowskiego zostało założone przez Sulatyckiego w 1996 r. Stowarzyszenie jest całkowicie prywatną
inicjatywą Sulatyckiego i nie prowadzi szerszej działalności, poza corocznym przyznawaniem nagród i organizowaniem "konferencji naukowych" o niewielkim zasięgu.
W tym roku nagrodę dostał Ziobro i
redaktor naczelny tygodnika "Niedziela" ks. Ireneusz Skubiś. Rok wcześniej Jarosław Kaczyński, jeszcze wcześniej Wyższa Szkoła Rydzyka oraz współpracujący z Rydzykiem ojciec Mieczysław Krąpiec.
Nagrodę stowarzyszenia dostał również sam Sulatycki, za... powołanie do życia Polskiego Stowarzyszenia Morskiego-Gospodarczego. Nagrodę od Sulatyckiego dostał też Jan Kobylański. W rewanżu Kobylański
zrobił go honorowym członkiem Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej.
Nagroda rodem z operetki może śmieszyć. Ale za granicą w ośrodkach polonijnych inaczej przyjmuje się jakiegoś
emerytowanego kapitana, a inaczej prezesa stowarzyszenia, które rozdaje nagrody premierom i ministrom, nieprawdaż?