O wielkim szczęściu i niesamowitym przeczuciu może mówić załoga kutra KOŁ-138 z Kołobrzegu, która wczoraj rano miała
wyjść swoją jednostką w morze.
Tuż przed godziną szóstą wszyscy stawili się na pokładzie.
- Mieliśmy chyba jakieś przeczucie, bo nikomu nie chciało się w tym dniu iść na połów - opowiada załoga. -
Poprosiliśmy armatora, aby zrobił nam dzień wolnego. Zgodził się. Poszliśmy do domów. Po godzinie zadzwonił do nas, abyśmy natychmiast wracali do portu. Kuter tonął!
Stojąca na cumach jednostka
zaczęła nabierać wody. W porę zauważył to jej właściciel. Natychmiast uruchomił silnik i skierował się do slipu. Tam wyciągnięto kuter na ląd. Okazało się, że cała ładownia była już zalana wodą.
-
Gdybyśmy rano wyszli w morze, tak jak planowaliśmy, na pewno byśmy utonęli - mówią rybacy, twierdząc, że od najgorszego powstrzymał ich głos opatrzności.
Jeszcze nie udało się ustalić, jaka była
przyczyna przecieku.