Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Kryzys czy wahnięcie

Kurier Szczeciński, 2008-02-04
Po załamaniach na światowych giełdach powietrze uszło również z hossy na rynku przewozów morskich. Nie wiadomo, w którą stronę podąży teraz rynek, którego jednym z motorów jest chińska gospodarka. W styczniu dostawcy zaczęli wycofywać zamówienia na wynajem statków do przewozu towarów i surowców. - W efekcie wybuchła prawdziwa panika - mówi Krzysztof Gogol, doradca dyrektora PŻM ds. mediów, który na bieżąco śledzi to, co dzieje się w żegludze. Na początku zawirowania wystąpiły w grupie tzw. cape-sizeów, czyli największych statków handlowych. Polska Żegluga Morska nie eksploatuje jednak masowców. Potem problem zaczął się powoli przenosić na nieco mniejsze statki - panamaksy, których kilka posiada również szczeciński armator. Później zaś panika dosięgła masowce średniej wielkości, których w PŻM jest najwięcej - tzw. handy-size. Ostatecznie spadki frachtów przeniosły się z Pacyfiku na Atlantyk. - Pogarszające się nastroje na rynku frachtowym widoczne są zwłaszcza, gdy spojrzymy na indeksy. BDI (bałtycki indeks dla ładunków suchych masowych - red.), który dotyczy wszystkich grup masowców, "zjechał" z rekordowych poziomów 11 tysięcy punktów w listopadzie do 5,9 tysiąca punktów pod koniec stycznia - informuje K. Gogol. W pojedynczych przypadkach jednodniowe spadki pobiły nawet rekord od 1985 roku, gdy indeks zaczął być notowany. Jak załamanie przekłada się na pieniądze? W przypadku największych masowców (cape-size) listopadowe dzienne zarobki na poziomie 200 tys. USD spadły do 120 tys. USD. Nieznacznie tylko lepiej było w grupie panamaksów - z 90 tys. spadek na 55 tys. USD. - Większe statki pociągnęły oczywiście w dół także stawki dla jednostek typu handy-size (średniej wielkości). Chociaż spadki w tym sektorze nie były aż tak dramatyczne, to jednak i tutaj w ciągu kilku tygodni mieliśmy do czynienia z obniżką wpływów sięgającą prawie 30 procent - wylicza doradca dyrektora. Gogol wyjaśnia, że nie tylko giełdowa panika wpłynęła na to, co dzieje się na morzu. Podłoże spadków ma również przyczyny "fizyczne": - Jedną z najważniejszych było wstrzymanie przewozów rudy żelaza na podstawowej trasie z Brazylii do Chin, będącej wyznacznikiem cen frachtów. Brazylijskie firmy handlujące rudą wysyłały rocznie do Państwa Środka 2500-1500 statków każda. Teraz, korzystając z zamieszania, obie strony rozpoczęły negocjacje na temat cen tego surowca. Zgodziły się m.in., że nienormalna jest sytuacja, gdy przewóz morzem jest cztery razy droższy od ceny samej rudy w ładowniach. - Tak było np. w przypadku listopadowych zafrachtowań na statki typu cape-size, gdzie frachty (stawki - red.) dochodziły nawet do 200 tys. USD za dzień czarteru - podaje przykład Gogol. - Z innych negatywnych zjawisk rynku żeglugowego początku 2008 roku tradycyjnie już trzeba wymienić kongestie (zatory - red.) w portach australijskich zatoki Daltrymple oraz w Newcastle, gdzie ładuje się węgiel. Wysyłkę ładunków węgla utrudniał również wyjątkowo deszczowy w tym roku sezon w Indonezji - dodaje. Kontynuacja dotychczasowych, dobrych interesów w żegludze zależeć będzie od tego, w którą stronę podąży globalna gospodarka. A to z kolei zależeć będzie w dużej mierze od tego, czy za oceanem oddalona zostanie groźba recesji. - Jeśli dojdzie do recesji, skutki będzie odczuwać cały świat, a negatywne echo będzie z pewnością także wpływać na dalszą obniżkę stawek frachtowych - mówi Gogol. Z drugiej jednak strony przypomina on, że motorem gospodarki na świecie są Chiny, które importują wielkie ilości surowców i wysyłają produkcję. Jednak i sami Chińczycy zapowiadają schłodzenie swojej gospodarki z powodu wzrastającej inflacji. O tym, jak niejasna jest sytuacja i perspektywy w przewozach morskich, może świadczyć prognoza niemieckiego DVB Banku, który finansuje inwestycje w żegludze. Przewiduje on, że 2008 r. będzie kolejnym dobrym rokiem przewozów masowych. W efekcie zwiększać się będzie łączny tonaż nowych statków. Najbliższe miesiące pokażą, kto ma rację.
 
(kl)
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl