Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Każdy ogon do kontroli

Namiary na Morze i Handel, 2008-01-19
Głośna wojna dorszowa Polski z Unią Europejską skończyła się naszą kapitulacją. Nowy rząd, w krótkim czasie, załagodził spór. Musieliśmy jednak przyznać rację unijnym kontrolerom. Rzeczywiście, nasi rybacy w ub.r. łowili wielokrotnie więcej, niż wynosił limit. Polska w najbliższych latach "odda" Bałtykowi tę porcję dorszy, jaką wyłowiono ponad przyznane ilości. Tak więc, od naszego limitu w br. musimy odjąć 800 t, a w latach 2009-2011 -7,2 tys. t. Polski limit dorszowy na 2008 r. wynosi 10,25 tys. t dorszy i jest mniejszy o 3,5 tys. t od ubiegłorocznego. Na łowiskach wschodnich przydzielono nam 10,2 tys. t, a na łowiskach zachodnich-2,2 tys. t. Ochroną tarłową dorsze, na łowiskach wschodnich będą objęte w lipcu i sierpniu, na zachodnich - w kwietniu. Co roku w końcu grudnia lub w pierwszych dniach stycznia, określane są indywidualne kwoty dorszy i innych ryb, jakie otrzymuje każda jednostka rybacka. W br. doszło do opóźnienia z ogłoszeniem rozporządzenia, co nie jest przeszkodą w wyjściu rybaków na łowiska. Jednym z powodów opóźnienia są rozbieżne i nawzajem wykluczające się propozycje różnych grup rybaków. Podczas spotkania Kazimierza Plocke, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa, z rybakami w Gdyni przeważała opinia, by ograniczyć przydziały dorszy statkom największym, technicznie przygotowanym do połowu szprotów i śledzi. Tym bardziej, że od kilku lat Polska nie wykorzystuje tych limitów, co skłoniło rybaków z Danii i Szwecji do wystąpienia w Brukseli z sugestią, by Polsce odebrać część szprotów. Powtarza się postulat, by - zgodnie z zasadami stosowanymi w Unii - także w Polsce nie stosować żadnych ograniczeń w połowach dorszy, dokonywanych przez najmniejsze jednostki, łodzie o kadłubach do 8 m. Łowią one sprzętem biernym (stawnym), w strefie do 6 lub 12 mil morskich. Najistotniejsze jest to, że minister Plocke zapowiedział zdecydowaną walkę z szarą strefą w rybołówstwie. Od tego roku, rozładunki kutrów, które mają na pokładzie ponad 750 kg dorszy, mogą być dokonywane tylko w B portach: Kołobrzegu, Darłowie, Ustce, Władysławowie, Helu i Dziwnowie. W 5 z nich, stworzono centra pierwszej sprzedaży ryb, zaś do Dziwnowa zawijają rybacy z dużej części wybrzeża zachodniego. Wyładunki będą dokonywane pod okiem inspektorów rybołówstwa. Statki z mniejszą porcją dorszy będą mogły przypływać do macierzystych przystani i portów. Wiadomo też, że zostanie zatrudnionych 20 nowych inspektorów rybołówstwa. Podwoi się więc liczba kontrolerów. Minister Plocke zapewnił Brukselę, że Polska w br. wyeliminuje połowy nielegalne, nierejestrowane, a kontrolą objętych będzie 100% ryb przywożonych na polski brzeg. - To koniec polskiego rybołówstwa. Załoga kutra nie zarobi na siebie, jeśli będzie mogła złowić 30 t dorszy i trochę fląder. Po zakazie używania pławnic nie będzie już łososi - lamentuje Wiesław Szklany, współ-właściciel 17 m kutra Dar-19. Ryszard Klimczak, wiceprezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich w Kołobrzegu, też uważa, że spora część kutrów musi być wyłączona z rybołówstwa. - Ze strony ministerstwa oczekujemy jasnej polityki rybackiej. Musi być przesądzone, że np. największe statki nie dostaną dorszy, bo mogą łowić ryby pelagiczne. Trzeba dowieść, że szczególną opieką i troską jest otoczone rybołówstwa łodziowe. Trzeba też przypomnieć, po co - za pieniądze UE i budżetu państwa - budowaliśmy centra pierwszej sprzedaży ryb i jaki cel miało tworzenie grup producentów rybnych - mówi R. Klimczak. Jego zdaniem, minister też powinien zaznaczyć, jakie kutry należy złomować, a jakie powinny pozostać w eksploatacji. Dawanie rekompensat każdemu, kto chce złomować jednostkę, nie jest żadną polityką, bo potem brakuje pieniędzy na wycofanie jednostek najstarszych. Okazuje się, że musieliśmy przegrać niepotrzebną wojnę dorszową z Brukselą, aby wreszcie, pod przymusem, zrobić to, co morska administracja rządowa powinna była uczynić już 5 lat temu: doprowadzić dc przestrzegania zobowiązań międzynarodowych w postaci limitów oraz zerwać z praktyką przymykania oczu na szarą strefę.
 
Józef Narkowicz
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl