Przedstawiciele Rady Miasta Szczecina chcą wejść w skład zespołu Ministerstwa Skarbu, które zajmuje się sprawą
prywatyzacji szczecińskiej stoczni. Ponad godzinę miejscy politycy słuchali informacji na temat sytuacji największego zakładu w mieście.
- Prywatyzacja jest dla mojego zarządu priorytetem - zapewnia
Artur Trzeciakowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowej. - Bez procesu prywatyzacyjnego stocznia będzie musiała zwrócić otrzymaną pomoc publiczną, a to oznacza jej upadłość. Ważne jest, że w naszym
zakładzie panuje zgoda co do prywatyzacji. Popiera ją zarówno zarząd, związki zawodowe, jak i większość stoczniowców.
Według prezesa Trzeciakowskiego, dziś największymi problemami są nierentowne
kontrakty zawarte z armatorami na budowę statków i brak pieniędzy na przedpłaty dla podwykonawców. Stocznia już wdrożyła program naprawczy podejmując próby renegocjacji umów z armatorami, uzyskała
pożyczkę na płace, rozmawia również z dostawcami podzespołów.
- Dziś o liczbie budowanych statków decydują podwykonawcy - twierdzi prezes stoczni. - Można powiedzieć, że buduje się ich tyle, ile jest
np. silników. W sytuacji gdy nie mamy pieniędzy na przedpłaty dla podwykonawców, spadamy na koniec kolejki. A w tym momencie wszystkie nasze umowy z armatorami tracą znaczenie.
Sytuacją w stoczni
zaniepokojeni są także związkowcy Szef zachodniopomorskiej "Solidarności" przekonywał radnych, że strona rządowa na razie nie wywiązuje się ze zobowiązań wobec związków zawodowych.
- Terminy
spotkań ze stroną społeczną nie były dotrzymywane - twierdzi Mieczysław Jurek, przewodniczący Zachodniopomorskiego Regionu NSZZ "Solidarność".
- Nam zależy, żeby pracownicy otrzymywali w terminie
płace i żeby wybrany został inwestor, który będzie zdolny do odtworzenia majątku stoczni. Chcemy też, żeby ze stroną społeczną był prowadzony dialog.
Miasto nie może wprost pomóc stoczni umarzając
np. po raz kolejny podatki płacone miastu. Prezes stoczni sugerował jednak, żeby Szczecin wsparł jego firmę kształcąc nowych pracowników.
Przedstawiciele RM chcą też uczestniczyć w pracach zespołu
Ministerstwa Skarbu, który ma zająć się dalszymi losami stoczni.