Port Północny w Gdańsku odcięty od ruskiej ropy. Oto skutki fotygizacji polskiej dyplomacji.
Dowiedzieliśmy się,
że prowadzone od jesieni zeszłego roku negocjacje z Rosjanami na podpisanie kolejnych dostaw ropy do gdańskiego portu skończyły się tym, że dostaniemy połowę tego, co dostawaliśmy do tej pory. Oczywiście
żadna ze stron nic oficjalnie powiedzieć nie chce. Podobno są jakieś nieporozumienia w rozmowach, jakieś wyjaśnienia trwają... Oficjalnie jest mowa o czasowym ograniczeniu, ale skończy się tym, że port
gdański ropy do dalszego eksportu od Rosjan dostawać już nie będzie.
Port Północny to jedna z wielkich inwestycji Gierka, zbudowany w latach 1970-1975 głównie do przeładunku węgla i ropy naftowej.
Miał służyć dla importu i eksportu ropy. W praktyce od wielu lat przyjmuje głównie rosyjską ropę pompowaną tu rurociągiem o wdzięcznej nazwie Przyjaźń, przeładowuje na tankowce i wysyła w świat. Na tym
zarabia pobierając rozmaite opłaty tranzytowe i portowe. Wyodrębnioną spółką, która się tym zajmuje, jest Naftoport.
O Ruskich i mięsie gada się w Polsce dużo, ale o Ruskich i ropie gada się niewiele.
Na próżno szukać informacji o tym na stronach internetowych portu, choć wydawałoby się, że to ważne wydarzenie.
Dlaczego Rosjanie nie chcą już sprzedawać swojej ropy przez port w Gdańsku? Odpowiedź
jest prosta jak drut. Po co mają płacić komuś za coś, co sami mogą zrobić i na tym zarobić? Po prostu Rosjanie postanowili wyeliminować pośredników.
W odróżnieniu od nas Rosjanie mają długofalową
politykę rozwoju. Budują porty, prowadzącą do nich sieć rurociągów oraz własną flotę tankowców.
Port w Primorsku zaczęto budować w roku 2000, uruchomiono 2 lata później z przeładunkiem na dzień dobry
12 mln ton ropy rocznie, czyli tyle, ile przeładowuje się w Gdańsku. Od tego czasu, rok w rok, Rosjanie zwiększali możliwości przeładunkowe Primorska aż do 65 mln ton rocznie - tak że stał się on
najważniejszym terminalem do eksportu rosyjskiej ropy naftowej przez Bałtyk.
Podobno to jeszcze nie koniec i jego moce mają zostać zwiększone do 100 mln ton rocznie. Przez Primorsk ma iść 40 proc.
rosyjskiej ropy skierowanej na eksport - do USA i Chin.
Ropa, która do 2002 r. płynęła rurociągami do łotewskiego portu w Windawie i estońskiego portu w Tallinie, płynie teraz do Primorska. A
przecież za czasów ZSRR to właśnie te porty przodowały w przeładunku rosyjskiej ropy na Bałtyku. Z dziesiątków milionów ton ropy przez port w Windawie i w Tallinie idzie teraz po milionie do dwóch. To
samo czeka port gdański.
Decyzje zapadły w Moskwie i żadne negocjacje z rosyjskimi firmami tego nie zmienią. Przecież nie po to Rosjanie od wielu lat inwestują miliardy dolarów w rozbudowę portów i
budowę statków, aby teraz ich nie używać.
Przez 2 ostatnie lata cała polska polityka wobec Rosji polegała na awanturach o mięso czy przekop Mierzei Wiślanej. I na największym osiągnięciu -
nieprzyjęciu przez Fotygę kwiatów od szefa dyplomacji rosyjskiej Siergieja Ławrowa, które wysłał jej na urodziny.
W porcie mianowany przez Kaczyńskich zarząd zorganizował konferencję poświęconą
strategii "Port Gdańsk - XXI wiek". Czytamy w niej, że wynikiem takiej strategii będzie nowa wizja rozwoju, a Port Gdańsk zamierza podjąć działania, których celem będzie dywersyfikacja dostaw surowców
energetycznych oraz lepsze zabezpieczenie kraju przed niestabilną sytuacją na międzynarodowym rynku paliw. To dobrze, że ktoś zamierza podjąć działania. Rosjanie podjęli je na początku
dekady.