Rozpoczynająca swą. drugą "sześćdziesiątkę" Stocznia Gdańsk, najprawdopodobniej jeszcze w listopadzie lub
grudniu, stanie się firmą prywatną, należącą do ukraińskiego koncernu ISD Polska. Druga jubilatka - Stocznia Gdynia, obchodząca 85-lecie powstania - w ślady gdańskiej pójdzie najwcześniej w pierwszym
kwartale przyszłego roku, ale jeszcze nie wiadomo, kto stanie się jej właścicielem.
Tradycje budowy statków na terenie Gdańska sięgają XV w., ale cztery stulecia później powstały formalne
przedsiębiorstwa: najpierw Królewski Zakład Budowy Korwet, nazwany potem Stocznią Cesarską, a pod koniec XIX w, - Stocznia Schichau, budująca statki handlowe i okręty wojenne. W czasie II wojny światowej
w Gdańsku funkcjonowało aż 11 stoczni, które pracowały na potrzeby Kriegsmarine. Po wyzwoleniu, nowe władze ponumerowały je: nr 1 otrzymała Stocznia Cesarska, a nr 2 - Schichau. Właśnie z tych dwu
zakładów, 19 października 1947 r., utworzono Stocznię Gdańską, obecnie Stocznię Gdańsk. Pierwszym zbudowanym po wojnie, pełnomorskim statkiem, był rudowęglowiec "Sołdek". Rocznicę tę uczczono 19
października br., uroczystym wodowaniem statku badawczego Furgo Saltire.
Sześćdziesięcioletnia, powojenna historia stoczni, zaznaczona jest różnymi i nie zawsze przyjemnymi wydarzeniami. W 1996 r.
nie zdołano dostosować firmy do warunków wolnorynkowych, w rezultacie, wobec zadłużenia i niewypłacalności, ogłoszono upadłość spółki. Przejęta przez Grupę Stoczni Gdynia, usamodzielniła się 26 sierpnia
ub.r., jako Stocznia Gdańsk SA.
Firma nie uniknęła jednak konsekwencji kryzysu całej branży. W efekcie, musiała przyjąć warunki Komisji Europejskiej, żądającej, by w zamian za otrzymaną wcześniej pomoc
publiczną, doprowadzono do trwałej rentowności stoczni, poprzez prywatyzację i obniżenie potencjału produkcyjnego. Wygląda więc na to, że właśnie Stocznia Gdańsk najszybciej, w stosunku do zakładów z
Gdyni i Szczecina, stanie się firmą prywatną.
O jej sprzedaży mówiono już od chwili usamodzielnienia w ubiegłym roku, ale rozmowy na ten temat nabrały przyspieszenia kilka miesięcy temu. Z kilku
potencjalnych inwestorów, m.in. z kapitałem polskim, włoskim czy amerykańskim, najpoważniejsza okazała się oferta ukraińskiego Donbasu, który wcześniej interesował się także kup-nem Stoczni Gdynia.
Ostatecznie jednak, jak stwierdził Konstantyn Litwinow, prezes zarządu ISD Polska, to Stocznia Gdańsk okazała się najbardziej przygotowana do restrukturyzacji i prywatyzacji. Pierwszym krokiem inwestora
było odkupienie od Stoczni Gdynia 13% akcji firmy, po "co najmniej cenie nominalnej", jak stwierdzają przedstawiciele stron, a to oznacza, że wartość transakcji wyniosła co najmniej 13 mln zł. Dwóch
pozostałych akcjonariuszy to: Agencja Rozwoju Przemysłu (63,09%) i handlująca bronią firma Cenzin (19,04%). Obaj państwowi akcjonariusze posiadali razem 82,13% akcji. Ukraińcy musieli od nich, w drodze
przetargu, odkupić prawo poboru (termin minął 15 października br.), podnosząc kapitał zakładowy od 300 do 400 mln zł i wpłacając na konto 20% kwoty, a dopiero potem mogli kupić akcje polskich
akcjonariuszy. Na razie, dysponują większościowym pakietem 75% akcji Stoczni Gdańsk. Do zakończenia transakcji, niezbędna jest zgoda Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, co może przeciągnąć się do
połowy grudnia br.
Dlaczego koncern ISD Polska w ogóle zainteresował się kupnem tej Stoczni? Prezes Litwinów stwierdził, że obecnie buduje on pionową strukturę, ponieważ wcześniej kupił Hutę
Częstochowa, teraz, chcąc zapewnić jej wyrobom rynek zbytu, będzie budować statki. Oleksandr Pylepenko, prezes rady nadzorczej, poinformował, że celem jest wprowadzenie Stoczni Gdańsk "do trójki
europejskich liderów produkcji statków". Nowy (przyszły) właściciel deklaruje zainwestowanie w stocznię co najmniej 400 mln zł; kontynuowanie budowy kontenerowców, masowców i bardziej zaawansowanych
technologicznie jednostek, przynoszących duże dochody (choć o programie produkcyjnym nie chce jeszcze szczegółowo mówić). Deklaruje tak-że podwyżki płac dla załogi, by powstrzymać exodus do stoczni
zachodnich. Zapowiada rozmowy z Komisją Europejską i gotów jest nawet zwrócić otrzymaną pomoc publiczną, by zachować pochylnie i moce produkcyjne.
Natomiast druga wybrzeżowa jubilatka -85-letnia
Stocznia Gdynia - musiała ponownie rozpocząć proces prywatyzacji. Jego pierwotny termin - pod naciskiem Komisji Europejskiej - ustalono na koniec czerwca, a potem przesunięto do końca tego roku. Powodem
była uchwała z 5 lipca, o podniesieniu kapitału zakładowego stoczni o 515 mln zł, podjęta przez walne zgromadzenie. Pieniądze są przeznaczone na oddłużenie stoczni. Nowa emisja akcji skierowana została
wyłącznie do Skarbu Państwa, który, po ich zarejestrowaniu, dysponować będzie (razem ze spółkami zależnymi) większościowym pakietem 79,46% oraz 84,04% głosów na walnym zgromadzeniu. Na razie, cały ten
proces prywatyzacji został zawieszony, ponieważ MSP czeka na inwestora, któremu chciałoby sprzedać 75% akcji stoczni, zatrzymując sobie 25%, bo tego żąda KE. Tyle samo potrzeba będzie również na
modernizację zatwierdzoną przez KE (automatykę, informatykę itp.), zapewniające stoczni większą wydajność i trwałą rentowność. Pieniądze te miałby wyłożyć potencjalny inwestor.
Zaproszenie do
składania ofert ogłoszone zostało przez MSP na początku lipca, z terminem do 7 września br. Rzecznik stoczni, Janusz Wikowski, poinformował że napłynęły cztery oferty: od izraelskiego armatora Ramiego
Ungara (najpoważniejszego dotąd potencjalnego inwestora), który w stoczni buduje długą serię statków samochodowców, od polskiej grupy kapitałowej, ze Złomrexem na czele, polskiej stoczni Maritim oraz
koreańskiej firmy stoczniowo-hutniczej, C&Group. Wszyscy zainteresowani prowadzą teraz badania stanu finansowego stoczni, co potrwa do pierwszej dekady grudnia i wówczas wyłoniony zostanie
inwestor, który otrzyma prawo wyłączności do negocjacji w sprawie zakupu większościowego pakietu. Prywatyzacyjny doradca Ministerstwa Skarbu Państwa, firma Pekao Access Sp. z o.o., powinien do stycznia
przyszłego roku zakończyć rozmowy i wówczas będzie wiadomo, kto zostanie inwestorem strategicznym Stoczni Gdynia. Po niezbędnych procedurach, m.in. po walnym zgromadzeniu, które musi zatwierdzić wyniki
negocjacji, stocznia otrzyma status firmy prywatnej. Na razie, 10 listopada, stoczniowcy świętować będą jubileusz 85-lecia przekazaniem kolejnego statku. Dzięki temu, na koncie stoczni pojawią się
pieniądze, zapewniające wypłatę pensji pracownikom.