- Dopóki trwało postępowanie prokuratorskie w sprawie odwołania mnie ze stanowiska, nie występowałem o odprawę.
Czekałem na jego rozstrzygnięcie - stwierdził podczas rozprawy były dyrektor PŻM Paweł Brzezicki. Nadal uważa, że firma powinna wypłacić mu zaległą odprawę w wysokości 92 tys. złotych. Wczoraj rozpoczął
się proces w tej sprawie.
Paweł Brzezicki, dziś prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, był dyrektorem Polskiej Żeglugi Morskiej do sierpnia 2004 r. Został odwołany przez ministra skarbu państwa za rażące
naruszenie przepisów prawa. Jeszcze przez rok pracował w PŻM, a następnie odszedł z firmy za porozumieniem stron. W kwietniu Brzezicki złożył w sądzie pozew przeciwko swojej dawnej firmie, żądając
wypłacenia ponad 92 tys. zł odprawy.
- Decyzja ministra o moim odwołaniu co do zasady nie jest zgodna z ustawą o przedsiębiorstwach państwowych. Dodatkowo nie można mówić o naruszeniu prawa bez
wyroku sądowego. A minister skarbu państwa o tym, czy naruszyłem prawo zdecydował się powiadomić prokuraturę dopiero 7 miesięcy po moim odwołaniu - mówił w sądzie Brzezicki.
Dodał, że postępowanie
umorzono ze względu na brak znamion przestępstwa.
- Minister zaskarżył to orzeczenie do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Ten jednak podtrzymał decyzję prokuratury - stwierdził prezes ARP.
Zdaniem
PŻM, odprawa eks-dyrektorowi się nie należy. Bo Brzezicki został odwołany przez organ założycielski przedsiębiorstwa - ministra skarbu państwa - za rażące naruszenie przepisów prawa. W takim przypadku
ustawa nie przewiduje wypłaty odprawy. A z punktu widzenia przedsiębiorstwa, jeżeli decyzja ministra skarbu państwa nie została zmieniona ani uchylona, to odprawa byłemu dyrektorowi nie przysługuje.
Kolejna rozprawa w grudniu tego roku.