Prywatyzacja kłóci się z renegocjacją cen budowanych w Szczecinie statków, a Stocznia Szczecińska Nowa, która je
montuje, będzie musiała przetrwać do momentu wyłonienia nowego właściciela.
Podczas ostatniego wodowania Paweł Brzezicki, prezes rządowej Agencji Rozwoju Przemysłu, powtórzył informację, że
szczecińskimi pochylniami zainteresowanych jest kilku potencjalnych inwestorów.
- Memorandum informacyjne pobrało sześciu chętnych. Są wśród nich zarówno poważne, jak i niepoważne firmy. Za niepoważne
uważam armatorów, aktualnych klientów stoczni, którzy wzięli memoranda tylko po to, żeby mieć mocniejsze argumenty przeciwko renegocjacji kontraktów na budowane statki - powiedział Brzezicki.
Zdaniem
prezesa ARP, "proces prywatyzacji w pewnym sensie kłóci się więc z renegocjacjami umów handlowych". Przypomnijmy, że kontrakty stoczni z armatorami podpisywane są z trzyletnim wyprzedzeniem. W tym
czasie wielo-krotnie zdrożała stal, w górę poszły ceny paliw i energii, niekorzystny jest też kurs złotego. Niedawno Artur Trzeciakowski, prezes SSN, powiedział, że nie we wszystkich umowach z armatorami
przewidziano taką sytuację.
Jak informowaliśmy kilka tygodni temu, ARP i Korporacja Polskie Stocznie dofinansowały SSN łączną kwotą 120 mln zł, m.in. podnosząc jej kapitał o 86 mln zł.
- Z całą
stanowczością muszę stwierdzić, że Agencja Rozwoju Przemysłu nie ma już więcej środków na ewentualne dofinansowanie stoczni - zaznaczył prezes Brzezicki.
Jego zdaniem, finał wyłaniania inwestora
nastąpi po nowym roku: - Do tego czasu stocznia musi wytrzymać.