Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Zwarci i gotowi

Namiary na Morze i Handel, 2007-10-05

Rosyjski koncern naftowy Łukoil postraszył swoich partnerów z Polski, Czech, Słowacji i Niemiec, informacją, że zamierza podnieść ceny ropy naftowej. Jak stwierdził Wagit Alekpierow, prezes Łukoil, cena powinna być sprawiedliwa, rynkowa i konkurencyjna wobec surowca sprowadzanego z innych kierunków. Gdyby Rosjanie podnieśli ceny, dla Orlenu i Lotosu mogłoby to oznaczać wzrost kosztów nawet o 1 mld zł. Niedawno Rosjanie rozmawiali o podwyżce ceny ropy o 2,5 USD na baryłce, dla niemieckiej rafinerii w Schwedt. Nie wiadomo ostatecznie, jak zakończyły się negocjacje. Gdyby jednak podobną "ofertę" złożyli Polsce i udałoby się doprowadzić do podniesienia ceny o tę kwotę, to dla polskich rafinerii oznaczałoby to wzrost kosztów zakupu ropy o 350 mln USD (980 mln zł) rocznie. Gróźb ze strony rosyjskiego koncernu nie obawia się PKN Orlen. Zdaniem Cezarego Filipowicza, wiceprezesa ds. wydobycia i handlu ropą, dla kontraktów terminowych, które pokrywają ponad 80% zapotrzebowania koncernu, nie ma to znaczenia. Poza tym, stwierdził, gdy ktoś może podnieść cenę, to robi to, a nie tylko o tym mówi. Jednak dla Rosjan opłacalność przesyłu ropy do Niemiec, tranzytem przez Polskę, pogorszyła się, dlatego część dostaw, już w sierpniu br., skierowana została przez Bałtycki System Rurociągowy, pozwalając Rosji na eksport ropy przez terminal w Primorsku. Zdaniem szefów Orlenu, Rosjanie będą chcieli uniezależnić się od pośrednictwa, np. Polski, dlatego będą rozbudowywać własne terminale naftowe. Oznacza to m.in. wzrost eksportu ropy naftowej przez porty w Primorsku i Noworosyjsku. - Za kilka lat nie będzie już mowy o wysyłaniu rosyjskiej ropy przez Naftoport w Gdańsku. Całość tego eksportu weźmie na siebie terminal naftowy w Primorsku - uważa C. Filipowicz. Dochodzą też do tego rosyjskie plany wstrzymania dostaw ropy do Polski rurociągiem "Przyjaźń". Ostatnio głośno było o decyzji strony rosyjskiej na temat budowy drugiej nitki ropociągu do portu w Primorsku, czyli tzw. Bałtyckiego Systemu Rurociągowego. Część ekspertów oceniła, że kiedy ta inwestycja zostanie zrealizowana, Rosja nie będzie musiała przesyłać ropy na Zachód rurociągiem. Dodatkowo, obawy w kwestii dalszej eksploatacji "Przyjaźni" wzmagały sugestie przedstawicieli rosyjskich władz, że usunięcie awarii odnogi prowadzącej na Litwę, do należącej do Orlenu rafinerii w Możejkach, jest nieopłacalne z ekonomicznego punktu widzenia. Według szefów PKN Orlen, ewentualne wstrzymanie dostaw rurociągiem nie stanowi jednak wielkiego problemu dla rafinerii w Płocku. Koncern zapewnia bowiem, że jest w stanie wykorzystywać 100% mocy produkcyjnych, dzięki sprowadzaniu ropy drogą morską, poprzez Naftoport w Gdańsku i rurociąg pomorski, prowadzący z Gdańska do Płocka. Roczne zdolności przesyłowe tego rurociągu wynoszą ok. 18 mln t, podczas gdy zdolności przerobowe zakładu w Płocku to obecnie 13,8 mln t rocznie. Tak więc, w razie potrzeby, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby całość dostaw trafiała morzem. Różnica w cenie transportu rurociągiem i drogą morską nie jest aż tak znacząca, oczywiście przy założeniu zakupu surowca z tych samych źródeł. Do końca br., Orlen ma mieć gotowy plan zaopatrzenia rafinerii w Płocku ropą z tankowców i przeprowadzenia testów dostaw przechodzących przez Naftoport. Zakład już dokonuje zmian technicznych, które pozwolą mu przerabiać surowiec inny niż rosyjski. Ale z ropy rosyjskiej nie zrezygnuje, gdyż jest ona ciągle najtańsza. Dlatego, kierownictwo Orlenu bierze pod uwagę import surowca z rosyjskich terminali morskich. Za to zarząd Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń", który obsługuje dostawy ropy do Polski rurociągiem, ma już gotową strategię rozwoju, pozwalajacą na zabezpieczenie kraju przed ograniczeniem lub rezygnacją z eksploatacji "Przyjaźni". Będzie to jednak wymagało m.in. określenia nakładów inwestycyjnych na rozbudowę infrastruktury magazynowej na północy kraju. PERN chce być gotowy do odbioru ropy z morza, gdyż w sytuacji ograniczenia dostaw rurociągiem, surowiec będzie sprowadzany tankowcami i przeładowywany w Naftoporcie. Stąd, pomysł zbudowania, na terenie Siarkopolu w Gdańsku, magazynów na ropę i paliwa. Inwestycja, której koszt szacowany jest na blisko 400 mln zł, mogłaby ruszyć już w przyszłym roku. Jednak, przez opieszałość władz PERN, Naftoport może już teraz zostać bez rosyjskiej ropy i stracić kilkanaście milionów złotych, jakie zarabia na jej eksporcie. Pośrednicząca w handlu ropą spółka Mercuria Energy Group (MEG), wciąż nie podpisała nowej umowy z PERN, na tranzyt surowca rurociągiem "Przyjaźń". Dotychczasowa, wygasa w grudniu br. Jeśli PERN będzie przeciągał rozpoczęcie negocjacji, MEG (czyli dawna J&S Group, jeden z głównych dostawców ropy do polskich rafinerii) może skierować przyszłoroczne dostawy do rosyjskiego Primorska. Z ponad 10 mln t, jakie przeszły przez Naftoport, zaledwie 1,5 mln t stanowił import do krajowych rafinerii. Praktycznie, cała reszta pochodziła z dostaw MEG wysyłanych poprzez terminal do jej zagranicznych odbiorców. PERN uspokaja jednak, że rozmowy rozpoczną się jeszcze we wrześniu i umowa zostanie na pewno zawarta. Ewentualna zmiana kierunku zaopatrywania Polski w ropę oznaczałaby dla PERN także dużą zmianę w przychodach. Obecnie spółka zarabia niemal wyłącznie na przesyle rosyjskiej ropy. Mimo to, przedstawiciele PERN zwracają uwagę, że firma straciłaby tylko część dochodów - tych, które pochodzą z tranzytu ropy do Niemiec i z dostaw dla Lotosu. PERN mógłby za to zarabiać na przeładunkach ropy w Naftoporcie, którego jest właścicielem, oraz na dostawach rurociągiem pomorskim do Orlenu. Rurociąg ten mógłby też służyć np. do zorganizowania dostaw ropy do niemieckich rafinerii leżących na końcu rurociągu "Przyjaźń". Ponadto, PERN wciąż liczy na przedłużenie rurociągu Odessa - Brody, do Płocka. Jeszcze w br. konieczne jest podjęcie decyzji w sprawie realizacji inwestycji. Na razie, spółka Sarmatia, której celem jest przedłużenie ropociągu, zdecydowała o podwyższeniu kapitału z 2 do 12 mln zł i powiększeniu grona udziałowców o koncern Socar z Azerbejdżanu, GOGC z Gruzji i litewski terminal portowy Klaipedos Nafta. Dotychczasowymi udziałowcami byli: PERN i ukraińska Ukrtransnafta. Możliwe jest także wejście kolejnego akcjonariusza - kazachskiego koncernu KazMunaiGaz. Jeśli decyzja będzie pozytywna, to budowa musi ruszyć za 2 lata, aby w latach 2010-2011 rurociąg był gotowy. Koszt powstania polskiego odcinka to 500 mln euro.
 
Piotr Frankowski
Namiary na Morze i Handel
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl