Wzmocnienie ochrony dorsza i ostre sankcje za łamanie przepisów połowowych planuje minister gospodarki morskiej Marek
Gróbarczyk.
Wczoraj resort poinformował o "planowanych działaniach w zakresie zwiększenia ochrony żywych zasobów Morza Bałtyckiego, w szczególności dorsza".
Ministerstwo chce "bezwzględnie
egzekwować" zakaz łowienia i obrotu niewymiarowymi rybami, a zwłaszcza dorszem, poprzez nakładanie na niesfornych armatorów maksymalnych kar do 50 tys. zł wraz z utratą licencji połowowych.
Na czas
tarła planuje się tak-że wprowadzenie "ruchomych akwenów zamkniętych", wraz z zakazem ruchu kutrów posiadających sprzęt do specjalistycznych połowów pelagicznych dorsza na takich obszarach Bałtyku.
Zwiększone też mają być kontrole statków rybackich, poławiających gatunki pelagiczne na pasze. Będzie to ułatwione, gdyż armatorzy będą musieli informować o miejscach rozładunku tych ryb.
Planuje
się również "całkowity zakaz prowadzenia ukierunkowanych połowów pelagicznymi sieciami dorszowymi na zgrupowaniach tarłowych dorsza".
W komunikacie minister Gróbarczyk poinformował też, iż w
planach jest zmniejszenie ilości dni połowowych dorsza w ciągu roku, "w zamian za rewizję systemu zarządzania rybołówstwem na Morzu Bałtyckim, poprzez odejście od systemu kwotowego na rzecz regulacji
połowów nakładem połowowym (wielkością floty - red.), które to rozwiązania objęłyby wszystkie państwa bałtyckie".
Tymczasem w przyszłym miesiącu ma ruszyć zapowiadany program badawczy, na podstawie
którego naukowcy z Morskiego Instytutu Rybackiego chcą ocenić zasoby i wielkość dorsza w Bałtyku. W tym celu wytypowano kilka kutrów, które mają łowić ryby bez ograniczeń do czerwca przyszłego roku. Na
pokładach będą obserwatorzy.
Polscy rybacy mają nadzieję, że rezultaty badań pokażą, iż w sporze z Unią Europejską to oni mają rację, gdyż dorsza jest pod dostatkiem.