Dorsza dojrzałego do rozmnażania jest w Bałtyku dwa razy mniej niż być powinno dla przetrwania gatunku -alarmują zieloni z
organizacji ekologicznej WWF Polska. Jednocześnie ostrzegają, że rybacy, którzy złamią wydany przez Brukselę zakaz połowu tej ryby, narażą nasz kraj na sankcje.
Przypomnijmy, że 9 lipca Komisja
Europejska nakazała naszym rybakom zaprzestanie połowów tej ryby do końca 2007 r. Uważa bowiem, że wyczerpali przyznane na ten rok kwoty.
WWF polemizuje z sześcioma - jej zdaniem - mitami
dotyczącymi połowu dorsza we wschodnim Bałtyku.
Pierwszym mitem ma być opinia, że polscy rybacy są dyskryminowani. Zdaniem organizacji wcale tak nie jest, bo także Niemcy i Szwedzi "mają zakaz
połowów dorsza do końca 2007 r", a Szwedzi sami wycofali się z połowów, gdy stwierdzili, że wyczerpali już przyznany na ten rok limit ryby. Dodajmy, że zakaz ten obowiązuje ich, ale na wodach w
cieśninie Skagerrak, która łączy Morze Północne z Bałtykiem.
Kolejnym mitem jest według ekologów twierdzenie rybaków, że nie przekroczyli oni limitów tej ryby. Zieloni przypominają więc, że zakaz
połowów wprowadzono po kontroli unijnych inspektorów w polskich portach rybackich, które wykazały, że "rybacy większości nadbałtyckich krajów UE nie przestrzegają obowiązujących ich kwot połowowych, a
Polacy są na czele kłusowników, poławiając nielegalnie prawie o połowę (48,7 proc.) więcej ryb".
WWF podważa tezą, że kontrole UE były nierzetelne oraz kolejną, że dorsza jest dużo i nie jest on
zagrożony wyginięciem. Według zielonych, w zeszłym roku co prawda zaobserwowano w Bałtyku więcej dorszy, jednak były to ryby małe, dwu-trzyletnie, niezdolne jeszcze do rozmnażania. A takie właśnie mają
przede wszystkim trafiać do sieci.
Z drugiej jednak strony czytamy: "Nie jest znana dokładna liczba dorszy w Bałtyku, ponieważ w ostatnich latach nie zostały przeprowadzone bardzo szczegółowe
naukowe badania. Jednak jak wynika z aktualnych danych Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES), które bazują na informacjach dostarczanych przez kraje członkowskie, zasoby dorsza dorosłego, zdolnego do
reprodukcji, wynoszą we wschodnim Bałtyku około 100 601 ton, a więc ponad dwukrotnie mniej od minimalnego poziomu gwarantującego bezpieczne odradzania się stada (wynosi 240 tys. ton.)" - czytamy w
informacji WWF.
Ekolodzy przypominają, że naukowcy od lat zalecają wstrzymanie połowów dorsza we wschodnim Bałtyku, aby pozwolić temu gatunkowi na odrodzenie się. "Dopóki nie zostaną przeprowadzone
bardziej szczegółowe badania, Polska powinna przestrzegać zaostrzonych środków ostrożności w zakresie zarządzania rybołówstwem dorszowym we wschodnim Bałtyku".
Mitem jest, zdaniem WWF, twierdzenie,
że Bruksela opiera się na nieprawdziwych danych, bo KE przydziela kwoty ryb nie tylko na podstawie danych naukowych z ICES, lecz opiera się także na raportach połowowych dostarczanych przez rybaków ze
wszystkich krajów członkowskich UE. Stanowisko Brukseli zależy więc również "od rzetelności armatorów kutrów".
W końcu ekolodzy podważają opinię, jakoby polskie rybołówstwo miało splajtować, jeśli
rybacy zastosują się do zakazu połowu. Zdaniem WWF i tak grozi im utrata źródła dochodu, jeśli doprowadzą do zagłady stada.
"Podobna ignorancja w podejściu do ochrony dorsza miała już miejsce w
latach 90. u wybrzeży Nowej Fundlandii i doprowadziła do całkowitego wytrzebienia populacji tej ryby, co z kolei spowodowało upadek całego sektora związanego z rybołówstwem w tym regionie. Pracę straciło
wówczas 30 tysięcy ludzi" - argumentuje organizacja.