Pojawiła się kolejna koncepcja ratowania przemysłu stoczniowego w Polsce. Opracowało ją mało znane w Szczecinie Polskie
Konsorcjum Finansowe SA. W ramach tego pomysłu miałaby również zostać przekształcona Stocznia Szczecińska Nowa.
PKF opracowało "Narodowy Plan Obrony Przemysłu Stoczniowego w Polsce". Obejmuje
on SSN, Stocznię Gdynia i Stocznię Gdańską oraz Stocznię Marynarki Wojennej. W zarysie plan wygląda następująco: po zrealizowaniu programu Stocznia Gdańsk i SMW miałyby stworzyć kompleks Stoczni
Wojennych, a akcje lub udziały w spółce mają ostatecznie trafić do grupy zbrojeniowej skupionej wokół Bumaru. Natomiast SSN i Stocznia Gdynia miałyby zostać sprywatyzowane na rynku publicznym poprzez
wejście na Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie.
Zdaniem Polskiego Konsorcjum Finansowego, Komisja Europejska nie żądałaby zwrotu udzielonej stoczniom pomocy publicznej, a Skarb Państwa nie
będzie musiał dopłacać do tego, żeby stocznie w ogóle sprzedać inwestorowi zagranicznemu. A mogą być z tym problemy, bo z nieoficjalnych informacji wynika, że spółki są w opłakanej kondycji finansowej, a
do tego obarczone nierentownymi kontraktami na budowane statki.
W trakcie tego przekształcenia SSN i Stocznia Gdynia weszłyby w skład specjalnie utworzonej Armatorskiej Spółki Akcyjnej, która
kupiłaby udziały i akcje obu stoczni. Właścicielem ASA zostałoby Polskie Konsorcjum Finansowe i Bumar jako akcjonariusz mniejszościowy. W końcowym etapie - z chwilą wejścia na giełdę - akcje ASA w
posiadaniu PKF będą przekazane Bumarowi. W kraju byłyby dwie stocznie cywilne i dwie wojskowe. Te z sektora obronnego nie musiałyby ograniczać produkcji.
- Agencja Rozwoju Przemysłu nie dostała
takiej koncepcji, ale ją znam - powiedział niedawno Paweł Brzezicki, prezes ARP - Owszem, ta propozycja może być chwytliwa, a nawet do roboczej dyskusji. Ma jednak jedno złe założenie. Opiera się na tym,
że Stocznia Gdańska mogłaby być, jak rozumiem, subwencjonowana w sposób nieograniczony na podstawie paragrafu 296 traktatu rzymskiego, który mówi, że jeśli stocznia produkuje na rzecz obronności kraju, to
wówczas można ją subwencjonować w sposób nieograniczony i nie jest to uznawane jako niedozwolona pomoc publiczna. Jednak przy skali produkcji tej stoczni i jej wielkości, prawdopodobnie musielibyśmy
zmienić doktrynę wojenną państwa polskiego, aby udowodnić Brukseli, że produkujemy tam tylko na rzecz obronności. A nie wiem, po co Polsce byłaby potrzebna aż tak wielka produkcja, np. korwet dla
marynarki wojennej.