Światełko w stoczniowym tunelu zaświeciło nieco jaśniej. W zeszłym tygodniu Bruksela zgodziła się na zaproponowane
przez stoczniowców i polski rząd ograniczenie zdolności produkcyjnych o ok. 30 procent. Oznaczać to będzie wyłączenie od 2011 roku jednej z pochylni na ośrodku kadłubowym Wulkan. Wiele też wskazuje na to,
że spółka nie będzie musiała zwracać udzielonej jej przez państwo pomocy.
Ile pieniędzy stocznia musiałaby zwrócić? Wyliczenie kwoty pomocy państwa dla stoczni jest trudne, ponieważ jej większość
przyznano jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. W związku z tym w prasie pojawiają się różne, często skrajnie odmienne liczby. Jak nam powiedziano w stoczni, Komisja Europejska uznała, że
nie ma kompetencji do oceniania pomocy publicznej udzielonej Stoczni Szczecińskiej Nowej przed akcesją. Jednak część wsparcia udzielono też po wejściu Polski do Unii. Dlatego Bruksela zwróciła się do
polskich władz o przedstawienie całości restrukturyzacji stoczni, aby mogła się przekonać, czy jest ona zgodna z zasadami unijnego wspólnego rynku.
Przypomnijmy, że 1 czerwca 2005 r. w Brukseli
ogłoszono decyzję o podjęciu postępowania przez KE na podstawie przedstawionych z SSN materiałów. KE uznała wówczas, że do dnia wstąpienia Polski do Wspólnoty Stocznia Nowa otrzymała 1 miliard 8 milionów
złotych pomocy, stwierdzając przy tym, że ta część wsparcia leży poza jej kompetencjami. Natomiast pomoc udzieloną po dniu akcesji (po 1.05.2004 r.) Komisja oceniła na 47 mln zł.
W samej stoczni
szacuje się, że SSN otrzymała od państwa około 350 mln zł, m.in. na zakup majątku do produkcji statków - z tego 285 mln zł przed akcesją i 62 mln zł po akcesji. Te kwoty uznała też Bruksela. Strona polska
tłumaczyła jednak, że proces przekształcania SSN i zakupu majątku do produkcji rozpoczął się jeszcze przed przystąpieniem do UE, więc kwota 62 mln zł powinna zostać zaliczona do pomocy przedakcesyjnej,
która nie podlega ocenie przez KE.
Polacy uważają też, iż udzielone gwarancje i poręczenia dla banków, które kredytowały budowę statków, stanowią pomoc o zupełnie innym charakterze niż przekazanie
pieniędzy czy umorzenia zobowiązań. - Taka pomoc (gwarancje i poręczenia) to jedynie gotowość agend rządowych (m.in. ARP, KUKE) do zwrócenia kredytu konsorcjum banków, gdyby stocznia miała problemy
finansowe i nie była w stanie spłacić pieniędzy - wyjaśnia jeden z pracowników stoczni.
Jednak Stocznia Szczecińska Nowa wszelkie kredyty zawsze zwracała w terminie. Tak więc ta forma wsparcia ze
strony rządu nigdy nie została skonsumowana (w stoczni szacuje się te poręczenia i gwarancje na 860 mln zł - red.) - dodaje stoczniowiec.
Podsumujmy: zdaniem stoczniowców, realna pomoc publiczna
dla SSN to pieniądze przekazane przez państwo na zakup majątku produkcyjnego po upadłej w 2002 roku Stoczni Szczecińskiej SA Spółka otrzymała na ten cel około 350 mln zł, co po ówczesnym kursie dolara
można w przeliczeniu zaokrąglić do równowartości 100 mln USD. Kolejne 17,8 mln zł to kwoty umorzeń podatków i inne.
W sumie więc publicznych pieniędzy SSN otrzymała na kwotę ok. 356 mln zł.
Z
tej sumy ogromna większość została udzielona stoczni jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej.