Bruksela zgodziła się na zmniejszenie zdolności produkcyjnych, zaproponowane przez Stocznię Szczecińską Nową.
Nad spółką z ul. Hutniczej chmury się nieco rozrzedziły, a ewentualni inwestorzy wiedzą już, o jak okrojoną za kilka lat firmę mogą się ubiegać.
Komisja Europejska "pozytywnie przyjmuje redukcje
mocy produkcyjnych w stoczniach w Szczecinie i w Gdyni, ale żąda więcej informacji od Stoczni Gdańskiej" - obwieściła w piątkowym komunikacie Bruksela.
- Wyłączenia urządzeń produkcyjnych
zaproponowane przez Polskę w odniesieniu do stoczni w Gdyni i Szczecinie wydają się adekwatne; współpraca w tym zakresie z polskim rządem i obiema stoczniami była bardzo konstruktywna - poinformowała
Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji.
Zdaniem Brukseli sygnał ze Szczecina i Gdyni "będzie jasną informacją dla potencjalnych inwestorów w trwających procesach prywatyzacji" i dzięki
temu będą oni w stanie przedstawić plany restrukturyzacji spółek, które doprowadzą do odzyskania przez nie długookresowej rentowności i zapewnią pracownikom zatrudnienie.
- To oznacza, że KE zgodziła
się na proponowaną przez nas 30-proc. redukcję mocy - mówi Roma Sarzyńska, rzecznik Agencji Rozwoju Przemysłu, która z Korporacją Polskie Stocznie jest większościowym udziałowcem SSN. - To oznacza
również, że Bruksela zgodziła się na takie ograniczenia (redukcje) od 2011 roku.
Zdaniem Zbigniewa Żmijewskiego, przewodniczącego związku zawodowego Stoczniowiec, okrojenie majątku produkcyjnego
stoczni dotyczy mniejszej pochylni ośrodka kadłubowego Wulkan, na której aktualnie buduje się statki typu con-ro.
Gdyby stocznia w Szczecinie nie zamknęła jednej pochylni, musiałaby zwrócić państwu
pomoc publiczną, jaką otrzymała. Jednak przy jej kondycji finansowej byłoby to raczej niewykonalne i nad firmą zawisłaby groźba likwidacji lub upadłości.
Dzięki decyzji Brukseli teraz mniej
niewiadomych także przed Radą Nadzorczą ARP, która miała w piątek zaakceptować 34 miliony doraźnej pożyczki dla SSN. O jej przyznaniu zadecydował parę dni wcześniej zarząd agencji. Niestety, posiedzenie
RN przełożono na dziś, co zaniepokoiło stoczniowców, którym te pieniądze są potrzebne na bieżącą produkcję. Pojawiły się nawet podejrzenia, że to może być gra na zwłokę.
R. Sarzyńska uspokaja: -
Kilku członków rady nadzorczej uznało, że miało zbyt mało czasu, aby przygotować się do tego posiedzenia i dlatego poprosiło o przesunięcie terminu na poniedziałek.
Z kolei pragnący zachować
anonimowość stoczniowiec, powołując się na nieoficjalne informacje twierdzi: - Być może Radzie Nadzorczej ARP chodzi o przedyskutowanie bardziej kompleksowego finansowania stoczni na podstawie jakiegoś
harmonogramu kolejnych pożyczek, ewentualnie o dokapitalizowanie spółki.
Bruksela jest nieugięta, jeśli chodzi o Stocznię Gdańską. Polska ma miesiąc na dostarczenie "wszelkich niezbędnych
informacji, które pozwolą Komisji Europejskiej rozstrzygnąć, czy proponowane redukcje są wystarczające" - czytamy w komunikacie. W przeciwnym wypadku może zażądać, aby dotychczas udzielona pomoc została
zwrócona.