Bałtycki Terminal Kontenerowy (BCT) w Gdyni został, prawie całkowicie sparaliżowany, za sprawą wprowadzonego 23 czerwca br.,
nowego systemu komputerowego. Dotychczas działający tam COCONS został zmieniony na system TOS.
26 czerwca pojawiły się problemy z oprogramowaniem sterującym ruchem kontenerów; stanęły przeładunki,
a pod bramą terminalu utworzył się ogromny korek z tirów. Przewoźnicy, zrzeszeni w Pomorskim Stowarzyszeniu Przewoźników Drogowych, zapowiadali, że będą domagać się od kierownictwa BCT odszkodowań za
opóźnienia w obsłudze samochodów, gdyż - jak wyliczyli - każdy dzień postoju tira kosztuje ich ponad 1 tys. zł. Zagrozili również, że nie będą odbierać ładunków z terminalu.
Przemysław
Marchlewicz, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia SA, rozmawiał o tej sytuacji z Johannesem De Jongiem, prezesem BCT, Władze terminalu usprawiedliwiają się, że takie sytuacje zdarzają się
także w innych terminalach, kiedy wdrażany jest nowy program operacyjny.
Z Tideworks, firmy, która wyprodukowała system, ściągnięto 16 osób do jego naprawy i od rana 27 czerwca kolejka została
stopniowo rozładowana, a terminal powoli wracał do normalnej obsługi ładunków. Nie zapobiegło to jednak dłuższym postojom statków
przy nabrzeżu i na redzie. Część z nich trafiło nawet na drugą stronę
kanału - do GCT.
Jednocześnie BCT wydłużyło, w soboty, czas obsługi wjeżdżających i wyjeżdżających tirów
do godz. 23.