Polscy rybacy mają natychmiast wstrzymać połowy dorszy na wschodnim łowisku Bałtyku - zakomunikowała Komisja Europejska. Zakaz
obowiązuje do końca roku. Rybacy są zbulwersowani, a resort uspokaja, że teraz i tak jest przerwa w połowach, a negocjacje z Brukselą trwają.
Komisja Europejska nakazała w poniedziałek Polsce
natychmiastowe wstrzymanie połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim do końca roku, uznając, że polscy rybacy wykorzystali już cały przysługujący im tegoroczny limit połowów.
"Komisja Europejska na
podstawie informacji, którymi dysponuje, ocenia, że rzeczywiste połowy od początku tego roku są blisko trzy razy większe (2,95 razy) niż wielkości podawane przez Polskę. KE uważa więc, że przyznana kwota
na rok 2007 została wyczerpana" - głosi decyzja KE.
Bruksela informuje, że w ubiegłym tygodniu zwracała się do Polski o wydanie natychmiastowego zakazu połowów dorsza, ale polskie władze nie
przedsięwzięły w tej sprawie żadnych kroków; dlatego sama wydała taką decyzję.
Tegoroczna kwota połowowa dorsza dla polskich rybaków na Bałtyku Wschodnim wynosi 10,8 tys. ton, zaś na Bałtyku
Zachodnim, którego poniedziałkowa decyzja nie obejmuje, ok. 3 tys. ton.
Bruksela, powołując się na naukowców, twierdzi, że Bałtyk jest przełowiony, a tutejszym dorszom grozi wytrzebienie i w
konsekwencji zagłada.
- Myślę, że oni konsekwentnie będą dążyć do tego, aby pozbawić nas prawa łowienia dorsza. Komisja Europejska podejmuje decyzje oparte na fałszywych, złych danych, które są
nieracjonalne, nieżyciowe i nie załatwiają problemu - mówi natomiast Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich z Kołobrzegu. -
Waniewski twierdzi, że jeszcze nigdy - a łowi od
1971 r. - nie było tak dużych wydajności połowowych dorsza. - Tymczasem teraz groźba bankructwa wielu armatorów jest bardziej realna niż kiedykolwiek. To granda. Od lat polska administracja rządowa
wykonywała bezmyślnie to, co jej nakazywała Bruksela - jeszcze przed akcesją. Teraz mamy tego konsekwencje - grzmi Waniewski.
Szef ZAR uważa jednak, że rybacy raczej zastosują się do nakazu
Brukseli i nie będą łowić dorsza, bo nie zechcą ryzykować utraty licencji.
Zbigniew Graczyk, wiceminister gospodarki morskiej, stara się uspokajać: - Ten zakaz będzie obowiązywał od września, bo
unijnym rozporządzeniem w lipcu i sierpniu i tak jest przerwa w połowach. Zdaniem Komisji Europejskiej przełowiliśmy już przyznane limity, ale my się z tym nie zgadzamy.
Według Graczyka do
odłowienia zostało w tym roku jeszcze 6,5 tysiąca ton dorsza.
- Jeszcze wczoraj minister gospodarki morskiej p. Rafał Wiechecki rozmawiał z unijnym komisarzem ds. rybołówstwa p. Joe Borgiem i
umówili się, że za dwa tygodnie ponownie się spotkają, aby omówić problem - dodaje wiceminister Graczyk.
- Poprosiliśmy też, aby Bruksela umotywowała decyzję. Chcemy się dowiedzieć, czy podobnym
restrykcjom zostali poddani rybacy niemieccy, duńscy i szwedzcy.