Operator dźwigu, który wypadł z kabiny żurawia, najprawdopodobniej sam zdjął z podłogi kratkę zabezpieczającą. Stał więc tylko na
tzw. podszybiu, czyli szybie zamontowanej na podłodze kabiny. Nie wytrzymała jego ciężaru. Pękła. Mężczyzna runął w dół z wysokości 35 metrów.
Do wypadku doszło w niedzielę - 1 lipca - w Stoczni
Szczecińskiej Nowa. 34-letni operator dźwigu wypadł z kabiny o godz. 11.20. Natychmiast udzielono mu pomocy medycznej. Pomimo błyskawicznej akcji reanimacyjnej stoczniowiec zmarł w drodze do szpitala.
Według wstępnych ustaleń Państwowej Inspekcji Pracy, Okręgowego Inspektoratu w Szczecinie, to był nieszczęśliwy wypadek. Na miejscu nie zauważono zaniedbań. Dlaczego więc operator wypadł z kabiny?
Bo najprawdopodobniej zdjął kratkę zabezpieczającą, by przeczyścić podszybie (przez tę szybę obserwuje, co się znajduje pod nim). Wystarczyła chwila. Mężczyzna razem z szybą wypadł z kabiny i runął na
beton.