Firma Scandlines AG - największy promowy armator na południowym Bałtyku i jedna z największych linii żeglugowych w Europie -zmieniła
właściciela. Transakcja czeka jeszcze na zatwierdzenie przez władze Danii i Niemiec.
Spółka Scandlines AG powstała w połowie 1998 r. z połączenia dwóch firm obsługujących kolejowe przeprawy promowe w
Niemczech (Deutschen Fahrgesellschaft Ostsee GmbH) i Danii (Scandlines A/S). Należące po połowie do Deutsche Bahn oraz duńskiego Ministerstwa Transportu i Energii przedsiębiorstwo szybko się rozwijało,
przede wszystkim poprzez przejmowanie mniejszych spółek.
W Scandlines pracuje 2700 osób (1500 Duńczyków). Firma - z siedzibami w Rostoku i Kopenhadze - zdobyła znaczącą część rynku na Morzu Bałtyckim,
stając się najpopularniejszym przewoźnikiem pomiędzy Danią, Niemcami i Szwecją.
Na zakup Scandlines AG, firmy wycenianej na 800 mln euro, chętnych było 30 firm. Na placu boju ostały się dwie. Jedna
oferowała 1,5 mld euro i 3-letnie gwarancje zatrudnienia, druga 1,4 mld euro, ale o rok dłuższe gwarancje pracownicze. Niemcy opowiadali się za nią, zaś Duńczycy za tym kupcem, który da więcej. Negocjacje
trwały kilka miesięcy. W końcu współudziałowcy doszli do porozumienia i w czerwcu zdecydowali o sprzedaży Scandlines AG konsorcjum złożonemu z Allianz Capital Partners GmbH, 3i Group i Deutsche
Seereederei GmbH (DSR). Transakcję muszą jeszcze zatwierdzić władze obu państw.
Nabywcy poinformowali, że 3i wraz z Allianz będzie posiadać po 40 procent udziałów w Scandlines, a DSR - 20 proc. Chcą
także wejść z firmą na giełdę. Nowy właściciel planuje utrzymać rentowne połączenia, a sprzedać mniej opłacalne.
Dwadzieścia pięć promów Scandlines obsługuje 16 połączeń pasażerskich i frachtowych.
Logo firmy symbolizuje trzy największe rynki żeglugi promowej na Bałtyku. Każdy z kolorów odpowiada jednemu państwu: żółty - Niemcy, czerwony - Dania, niebieski - Szwecja. Jednostki armatora zawijają
także z cargo (ładunki na samochodach) do portów na Litwie i Łotwie.
W 2006 r. firma miała 102 mln euro zysku netto. Jedna trzecia pochodziła z wpływów za przewozy pasażerskie i autokarowe, tyle samo
też uzyskała za ciężarowe i wagony kolejowe. Pozostałą zaś część z handlu na promach - na których dziennie sprzedaje milion puszek lub butelek piwa, a także dużo kosmetyków - oraz we własnym domu
towarowym w Puttgarden.
- W minionym roku przewieźliśmy naszymi promami 25 milionów pasażerów, milion samochodów ciężarowych, 6,5 miliona aut osobowych i 870 tysięcy wagonów kolejowych - mówi Ingo
Mathea, kierownik sprzedaży w Scandlines Deutschland GmbH. - Gdyby na rok zamknąć nasze połączenie z Puttgarden na wyspie Fehmarn do Rodby na Lolland, to samochody stałyby w kolejce sięgającej z Niemiec
do Kapsztadu!
Jednego dnia na tej linii przewozimy bowiem 20 tysięcy aut Scandlines niegdyś bez powodzenia chciały wejść do Polski. Nie udało im się przebić pozycji Stena Linę. Na linii Rostok-
Trelleborgich największym konkurentem jest TT-Line, zaś pomiędzy Sassnitz a Trelleborgiem - PŻB i Unity Line.
Armator ma swoje przedstawicielstwa na Węgrzech, w Czechach, Szwajcarii, Austrii, Holandii
i w Polsce. W naszym kraju generalnym przedstawicielem Niemieckiego Towarzystwa Promowego Scandlines jest Biuro Obsługi Ruchu Turystycznego Skandia w Świnoujściu.
- Promy Scandlines cieszą się u nas
coraz większą popularnością, zwłaszcza po otwarciu przed Polakami skandynawskich rynków pracy - mówi Józef Cichorowski, właściciel BORT Skandia. - W minionym roku skorzystało z nich 100 tysięcy naszych
rodaków. Obecnie w przewozach nie ma martwych sezonów. Roczny plan sprzedaży wykonujemy teraz w jeden dzień. Nasz udział w rynku wynosi 10-12 procent i rośnie lawinowo. Za 2-3 lata sprzedaż może
przekroczyć milion euro rocznie.
Przed sprzedażą Scandlines pla- mm nowały wejście na rynek norweski, rosyjski, rozważały też kolejne podejście do polskiego oraz kupno jakiejś przeprawy pomiędzy
Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem. Czy któreś z łych zamierzeń zrealizuje nowy właściciel? Nie wiadomo też, jaki los spotka najbardziej zyskowną dla Scandlines przeprawę Rodby-Puttgarden, bo w tym roku
Dania ma podjąć decyzję w sprawie budowy mostu między wyspami Lolland a Fehmarn.