Wojewoda pomorski Piotr Karczewski polecił wstrzymanie dowożenia nowych partii odpadów fosfogipsów z Gdańskich Zakładów
Nawozów Fosforowych do hałdy w Wiślince. Zakłady złożyły protest, ale respektują postanowienie.
Kilka tygodni temu rozgorzała formalna batalia o hałdę w Wiślince, dokąd GZNF od lat wywożą odpady
fosfogipsów, powstających w czasie produkcji kwasu fosforowego, używanego do wytwarzania superfosfatu - nawozu, wciąż znajdującego popyt w rolnictwie. Problem w tym, że chyba nikt już dzisiaj nie potrafi
obiektywnie stwierdzić, czy fosfogipsy naprawdę szkodzą środowisku i zdrowiu człowieka, czy też alarmy Greenpeace są przesadzone i tworzą psychozę strachu.
Pod koniec kwietnia br., na stronie
internetowej, Greenpeace Polska ogłosił raport "Cichy zabójca", w którym wskazuje, że wyniki badań prowadzonych od kilkudziesięciu lat w okolicy składowiska potwierdzają przekroczenie w wodach i
glebie "naturalnego poziomu związków fluoru, fosforu oraz metali ciężkich: arsenu, niklu i kadmu". Skutkiem takiego stanu jest zwiększona od lat zachorowalność mieszkańców województwa pomorskiego na
nowotwory i zwyrodnienia układu kostnego.
- Wskaźnik umieralności na choroby nowotworowe jest w rejonie hałdy nawet trzykrotnie wyższy niż w pozostałych częściach kraju - napisał Greenpeace Polska, w
liście do prezesa GZNF z 25 kwietnia br.
W dokumencie czytamy też, że przeciętna zachorowalność na nowotwory w Trójmieście przekracza dwukrotnie średnią ogólnopolską, zaś na terenie gminy Pruszcz
Gdański - aż trzykrotnie. Dodajmy, że średnia ogólnopolska wynosi 114 zachorowań rocznie na 100 tys. mieszkańców. Na list ekolodzy nie dostali odpowiedzi.
Dopiero jakiś czas później GZNF
ripostowały, że dane te są zawyżone, gdyż w województwie pomorskim na chorobę nowotworową zapadają 263 osoby, a średnia krajowa wynosi "tylko" 252 osoby. Podobnie jest z innymi zarzutami stawianymi
firmie przez ekologów, a dotyczącymi emisji związków fluoru oraz stężenia w Gdańsku rakotwórczego fluorowodoru - obydwu związków emitowanych przez gdańską fabrykę. Dane GUS wskazują jednak, że Gdańsk
zajmuje I miejsce w kraju pod względem zachorowalności na raka! Ale zdaniem przedstawicieli GZNF, wszystkie te wyniki są nieprawdziwe, bo opierają się na niewiarygodnych danych, na analizach próbek
pobranych niewłaściwie i w niewłaściwym miejscu.
W sukurs zakładom przychodzą naukowcy, usiłujący wykazać, że raban czyniony przez ekologów oraz mieszkańców Wiślinki i okolic jest przesadzony, bo hałda
nikomu nie zagraża, a zwiększona na Wybrzeżu zachorowalność na raka jest skutkiem emisji spalin samochodowych oraz dymów z niskich kominów. Jakby w innych rejonach kraju, np. na Śląsku, nie jeździły
samochody, a mieszkańcy nie opalali węglem domów. Dziwne, że naukowcy z renomowanych pomorskich uczelni, którzy wykonywali raporty na zlecenie gdańskiej fabryki, nie widzieli żadnych zagrożeń płynących ze
strony hałdy i procesu technologicznego GZNF. Zupełnie odmienne zdanie mieli natomiast niezależni eksperci.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Gdańsku, w opublikowanym w "Dzienniku
Bałtyckim", 31 maja br., stanowisku, podpisanym przez Halinę Czarnecką, pomorskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, również wykazuje błędy zawarte w raporcie Greenpeace, a dotyczące emisji
związków fluoru do atmosfery. Inspektor przyznaje jednak, że hałda fosfogipsów nie jest właściwie zabezpieczona, w wyniku czego negatywnie oddziałuje na środowisko.
- Przejawia się to znacznym wzrostem
stężenia fosforanów w płytkich, nieużytkowych wodach podziemnych w sąsiedztwie składowiska oraz w wodach Martwej Wisły. Wyniki kontroli wskazują, że przyczyną pogarszania jakości wód jest migracja
odcieków poza system zabezpieczeń hałdy - pisze H. Czarnecka.
Właśnie źle zabezpieczone składowisko fosfogipsów przyprawia ekologów o największy ból głowy. Pisze o tym, w specjalnym oświadczeniu,
Nieformalna Grupa "Fosfi", składająca się z wolontariuszy, którzy "żywo przejmują się problemem skażenia środowiska przez GZNF". Alarmuje ona, że 25 lat temu ówczesny wojewoda gdański zezwolił na
składowanie fosfogipsów na hałdzie do wysokości 41 m. Dziś ma ona już 50 m. Gdańskie zakłady nigdy nie wykonały szeregu decyzji, dotyczących choćby wywożenia tzw. odcieków do oczyszczalni ścieków,
zapewnienia odpowiedniego spływu wód w obszarze ochrony hydrologicznej czy ustanowienia strefy ochronnej 500 m wokół składowiska. Co gorsze, jak pisze Grupa, "hałda jest rekultywowana przy pomocy osadów
ściekowych, które dodatkowo zanieczyszczają środowisko metalami ciężkimi, bakteriami i jajami pasożytów. (...) Składowisku grozi osiadanie czy tąpnięcie, co łączy się z zanieczyszczeniem wód podziemnych i
powierzchniowych. Badania WIOŚ wskazują, iż dochodzi do niekontrolowanego przedostawania się fosforanów do otoczenia".
Można by cytować wiele argumentów, obalających twierdzenia ekologów lub je
popierających. Warto jednak wspomnieć o spektakularnej akcji Greenpeaceu. W jej trakcie działacze organizacji podpłynęli łodziami do fabryki i łańcuchami unieruchomili taśmociąg, którym fosfogipsy
przenoszone są na barki, a nimi wywożone na hałdę. Klucz do łańcucha przekazali później przedstawicielowi wojewody. Ekolodzy wywiesili także na nabrzeżu transparenty: "Przestańcie truć" oraz "Hałda
zaczyna się tu". Akcja ta miała na celu nagłośnienie całego problemu i wymuszenie rozwiązań, które zlikwidowałyby niebezpieczeństwo dla środowiska i zdrowia mieszkańców. Greenpeace domaga się od GZNF
zlikwidowania linii wytwarzania kwasu fosforowego, który można sprowadzać gotowy z zagranicy, przez co zniknie problem składowania fosfogipsów. Związkowcy z zakładów obawiają się jednak, że skutkiem tych
zmian będą zwolnienia z pracy. Ale, jak się wydaje, restrukturyzacja zakładów jest niezbędna dla dobra tysięcy mieszkańców Trójmiasta i Pomorza, a miejsca pracy można przecież zachować, przygotowując
ludzi do innych zawodów.
Jak napisała H. Czarnecka, WIOŚ wydał decyzję wstrzymującą dowóz fosfogipsów do Wiślinki i zobowiązał GZNF do niezbędnych działań, eliminujących negatywne oddziaływanie na
środowisko. Decyzję tę, mówiącą też o zamknięciu hałdy w 2009 r., poparł wojewoda Karczewski, który równocześnie zaproponował marszałkowi województwa utworzenie interdyscyplinarnego zespołu, mającego się
zająć rozwiązaniem problemu hałdy fosfogipsów w kontekście zdrowia mieszkańców regionu i czystości środowiska. Może wreszcie powstanie obiektywny raport, który wykaże, jak dalece istniejące od 30 lat
składowisko wpływa na otoczenie. Może młodzi gdańszczanie, którzy urodzą się za kilka lat, oddychać będą czystszym powietrzem i unikną skażeń, na jakie jesteśmy narażeni.