Powoli ku końcowi zmierza proces byłego zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA. Wczoraj po raz kolejny na pytania odpowiadali
biegli, którzy na zlecenie prokuratury sporządzili opinię dotyczącą działalności holdingu.
Na ławie oskarżonych zasiada siedmiu byłych członków zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA, w tym
eksprezes firmy i jeden z wiceprezesów - były wojewoda szczeciński. Zdaniem prokuratury, zarząd spółki przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków w latach 1999 - 2000, czym naraził holding na
szkodę w wysokości ponad 68 mln zł. Prezesi nie przyznają się. Grozi im od roku do 10 lat więzienia.
Wczoraj, po raz kolejny, przed sądem stanęła trójka poznańskich biegłych, którzy przygotowali opinię
dotyczącą działalności Porty Holding oraz Grupy Przemysłowej. O ich dodatkowe przesłuchanie wnioskował prokurator. Sąd chciał m.in. usłyszeć stanowisko biegłych po zapoznaniu się z opinię sporządzoną na
zlecenie oskarżonych przez eksperta w dziedzinie prawa handlowego prof. Stanisława Sołtysińskiego. Różniącą się od ekspertyzy przygotowanej na zlecenie prokuratury i pozytywnej dla byłego zarządu
holdingu.
- Treść opinii prof. Sołtysińskiego nie wpłynęła na zmianę naszego stanowiska - stwierdził jeden z biegłych. Potem podtrzymał swoją wcześniejszą opinię dotyczącą roli spółki Grupa
Przemysłowa.
- Można uznać ją za spółkę specjalnego przeznaczenia. Z badanych dokumentów wynika, że od chwili powstania do 1998 roku spółka ta nie prowadziła żadnej działalności. Dlatego trudno mówić o
jej roli w restrukturyzacji i prywatyzacji Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Potem zajmowała się obrotem akcjami i walorami poszczególnych spółek, w wyniku czego przejęła kontrolę nad stocznią - zeznał
biegły.
Opinii tej stanowczo sprzeciwili się oskarżeni. Ich zdaniem GP od samego początku prowadziła aktywną działalność.